Ale nie martw się, jakoś się z tego wyliżę
bohaterka tej miniatury - Marlena
Nie wiem, jakich teraz potrzebujesz doznań,
nie rozumiem chyba twoich nowych prawd
(x)
Najpierw wrzeszczałam. Bardzo
głośno, na pewno słyszała mnie połowa Rzeszowa, a może i całe miasto, nieważne.
Potem, zupełnie tak jak w filmach, zrzucałam na podłogę naczynia i dalej
krzyczałam, aż w końcu wzięłam swoje rzeczy i wyszłam. Nie byłoby całego cyrku,
gdyby mnie nie zdradził. Przejechałam pół Polski dla tego idioty, by dowiedzieć
się, że od paru miesięcy radośnie mnie zdradza. Brzmi jak banalny film, prawda?
Tania „komedia” romantyczna z niskobudżetowymi aktorami, tyle że bez cienia
szansy na happy end. Cała zapłakana i zaflukana postanowiłam pójść do Kurka i
to tylko dlatego, że mieszkał w bloku obok Piotrka. Długo tam nie wytrzymałam,
uwagi uroczej dziewczyny Bartka dostatecznie wytrąciły mnie z równowagi, przy
okazji dowiedziałam się, że generalnie o drugim związku Nowakowskiego wie właściwie
cała Resovia. Poza adresem Kurka wiedziałam jeszcze jakie autobusy jeżdżą do
centrum, wsiadłam w pierwszy nocny i postanowiłam przeczekać noc w hotelu. Do
rana Piotrek nie zadzwonił ani razu, nie odezwał się też, gdy wróciłam do
Warszawy. Gdy weszłam do mieszkania, Związek Kombatantów właśnie rozpoczynał
swoje poobiednie obrady przy winie, przywiezionym podobno prosto z Marsylii.
- Co ty tu robisz? – Łukasz spojrzał na mnie
zdziwiony. – Coś się stało?
- No stało się, braciszku, stało – siadam na fotelu, rzucając
torbę na podłogę. – Zajechałam na miejsce, zapukałam do drzwi, Piotrek mi
otworzył, zrobił oczy, więc myślałam, że się cieszy. Gówno. Chciałam powiesić
kurtkę na wieszak i zobaczyłam, że wisi jakaś kobieca kurtka. Spytałam się, do
kogo należy, on w ogóle nic nie mówił, spytałam się jeszcze raz i w tym
momencie wyszła z sypialni jakaś brunetka ubrana w jego koszulkę. Przyznał się,
że to jego, tu cytuję, „druga dziewczyna”, ja się wkurzyłam, zaczęłam krzyczeć,
wpadłam do kuchni, porozpieprzałam mu naczynia, jeszcze trochę pokrzyczałam i
poszłam. Najpierw nie wiedziałam, gdzie mam pójść, więc poszłam do Kurka, ale
Madzia mnie generalnie nie lubi, dlatego uświadomiła mi, że ta cała druga
dziewczyna Piotrka żadną tajemnicą w Resovii nie była i nie jest. Pojechałam do
centrum, wzięłam pokój w hotelu, rano zebrałam się i wróciłam pociągiem do
Warszawy. Ot, cała historia.
Żaden z kombatantów nic nie mówił. Po
Zagumnym mogłam się tego spodziewać, on
zwykle mało się odzywa, Samica mojego słowotoku mógł nie zrozumieć, ale Łukasz
zwyczajnie stracił głos.
- Ale że Nowakowski? Przecież to ciapa nie
facet – Łukasz w końcu odzyskał głos i w błyskawicznym tempie skończył swój
kieliszek wina. – W ogóle nie mieści mi się to w głowie. Co to za dziewczyna?
- Jakoś nie miałam ochoty na zapoznanie się
z nią – burknęłam, kątem oka widząc, jak Zagumny po włosku tłumaczy moje słowa
Guillaumowi. – Mam ochotę go zabić, kadrze i tak niewiele dawał, więc żadna
strata z niego. Najgorsze jest to, że ostatnio wspominał coś o zaręczynach, o
ślubie… Dwa razy chciał się żenić? Boże, jest mi tak strasznie źle i przykro,
że nawet nie umiem tego wyrazić słowami.
Samica się oburzył, mieszając włoski z
francuskim. Nie znam ani jednego, ani drugiego języka, więc nic z tego nie
rozumiałam. Między całą trójką wywiązała się głośna dyskusja, a ja, korzystając
z okazji, zwinęłam ze stołu napoczęte wino i już miałam z nim wyjść do swojego
pokoju, gdy Samik zatrzymał mnie w drzwiach.
- Musisz coś z tym zrobić – powiedział zdecydowanie.
- Niby co? – pociągnęłam łyk z butelki. –
Przeprosić go za to, że mu zrobiłam awanturę czy może próbować to ratować?
- Nie słuchaj go – odezwał się Zagumny. –
Nic nie rób, daruj go sobie, bo szkoda twoich nerwów.
- No nie! – Guillaume oburzył się po raz
kolejny, tym razem po polsku. – Przywal mu!
- Tak mówisz? – spojrzałam na niego myśląc,
że to całkiem niegłupi pomysł.
- Na razie rzeczywiście idź odpocznij – powiedział
Łukasz. – Tylko grzecznie odstaw butelkę na stół.
Ciężko westchnęłam, odstawiłam wino i
zamknęłam się u siebie. Sen, po prawie całej przepłakanej nocy, przyszedł dość
szybko. Obudziła mnie pierwsza wiosenna burza przerywana wrzaskami kombatantów
i jak zorientowałam się po paru minutach, czyimś płaczliwym głosem. W dużym
pokoju oprócz chłopaków zastałam przerażonego Piotrka, którego widok
ostatecznie mnie rozbudził.
- Drzwi są tam – warknęłam, gdy po moim
wejściu zapadła cisza. – Nie chcę cię widzieć.
- Chciałbym z tobą porozmawiać – odezwał się
niepewnie. – Sam. Bez świadków.
- Mi oni nie przeszkadzają – rozejrzałam się
po stole, czy aby jeszcze nie została jakaś resztka alkoholu. – Mów, co masz mi
powiedzieć i spierdalaj.
- Spierdolnę, tylko chciałbym się z tobą
pożegnać.
- Do widzenia. Już, możesz sobie iść do
swojej drugiej dziewczyny. Powodzenia ci życzyć nie będę, przynajmniej ja wolę
być szczera.
- Nie o takie mi pożegnanie chodziło.
- To o niby jakie?
Łukasz
postanowił przejść się z chłopakami na krótki spacer, zastrzegając, że w każdej
chwili mogą wrócić. Piotrek wyszedł na korytarz, by za chwilę wrócić, nerwowo
miętoląc jakąś kopertę w dłoniach.
- Chcesz mi zapłacić odszkodowanie? -
zaśmiałam się. – Nie wierzę.
- To nie kasa, tylko nasze pożegnanie –
Piotrek mruknął z wyraźnym zażenowaniem.
- List mi napisałeś?
- Nie. Kupiłem bilety do kina.
- Po co?
- No dla nas je kupiłem!
- Trzeba było kupić bilety do kina w
Rzeszowie i wziąć na seans swoją nową dziewczynę. Nie chce z tobą nigdzie…
- Ale ja chcę! Chcę zakończyć nasz związek
ostatnią randką!
Pierwszy raz zobaczyłam Piotrka
krzyczącego ze zdenerwowania. Krzyczał sobie dalej, strasznie się miotał i
jąkał i pluł, więc uznałam, że chyba naprawdę mu na tym zależy. Nie byłam do
końca pewna, obstawiałam również, że chciał uśpić wyrzuty sumienia. Ostatecznie
zgodziłam się na tę pożal się Boże „ostatnią randkę”. Piotrek się uspokoił,
wzięłam szybki prysznic i przebrałam się. W międzyczasie ze spaceru wrócił
Łukasz, ale sam, bez swoich towarzyszy kombatantów. Znów objeżdżał
Nowakowskiego, zwyzywał go od najgorszych i co najdziwniejsze, Piotrek starał
się bronić, nieskutecznie, ale próbował. Gdy wyszliśmy z mieszkania, Pit
wydawał się być niezwykle szczęśliwy, że uwolnił się od Łukasza. Za to ja nie
byłam szczęśliwa. Chciało mi się płakać, ale obiecałam sobie, że postaram się
wszystkiego nie zepsuć i chociaż z tych naszych ostatnich wspólnych chwil mieć
w miarę dobre wspomnienia.
- Opowiedz mi o niej – poprosiłam, trochę
wbrew sobie.
- Przestań – Piotrek odwrócił głowę w drugą
stronę. – Nie zrobię tego. Teraz jestem z tobą, nie z nią.
- A ona wiedziała o mnie? – drążyłam dalej
temat. Zaczęło mnie bawić to, że Nowakowskiego robiło się coraz bardziej
głupio. Przypomniały mi się słowa Samika, że powinnam mu przyłożyć, więc
rzeczywiście postanowiłam mu przyłożyć, ale słownie, żeby zapamiętał, że
bardziej mnie zranić nie mógł. – No nie wstydź się. Nie wstydziłeś się mnie
zdradzać, nie wstydź się teraz o tym mi opowiedzieć.
- Wiedziała – przyznał po chwili milczenia.
– Lilka wiedziała o nas od samego początku odkąd się poznaliśmy, znaczy się od
początku tego sezonu. Lila kończy studia na Politechnice i pracuje w barze, tam
się poznaliśmy.
- Fantastycznie, wciąż kręcą cię kelnerki –
mruknęłam pod nosem, przypominając sobie nasze pierwsze spotkanie. Piotrek
zrobił się cały czerwony i schował dłonie do kieszeni kurtki.
- Przecież znałem cię wcześniej – fuknął. –
Łukasz w koło opowiadał, jak to An…
- Chciałam ci tylko powiedzieć, że w
hierarchii najgorszych frajerów, na jakich trafiłam w moim życiu, zająłeś jego
zaszczytne pierwsze miejsce, gratuluję – przerwałam mu. – I to, że Łukasz o
mnie opowiadał, to nic nie znaczy. Oficjalnie poznaliśmy się po meczach Ligi
Światowej, kiedy to postanowiliście zrobić rundkę po stołecznych klubach,
zaczynając od pubu, w którym pracowałam.
- Chłopaki poszli dalej, ja zostałem aż do
momentu, w którym skończyłaś zmianę – dopowiedział Piotrek, uśmiechając się.
Chyba myślał, że mnie tym rozczulił.
- Z Lilą było to samo? – parsknęłam
sarkastycznie, zbijając go z tropu.
- Nie.
- Odkąd wy jesteście razem?
- Od lutego.
- Musi być ode mnie o wiele lepsza, skoro
nie mogłeś się jej oprzeć.
- Jest
zupełnie inna niż ty. Nie umiem was porównać. Nie chcę tego robić.
- Ile jeszcze chciałeś grać na dwa fronty?
- Nie wiem ile, Marlena, skończ już męczyć i
siebie, i mnie. Nie możemy spędzić tego wieczoru w spokoju?
- Nie ma mowy – chwyciłam go mocno za
nadgarstek. – Już ci powiedziałam, skoro zachowałeś się tak a nie inaczej, nie
bój się o tym mówić. Co ty zamierzałeś z tym zrobić? Zamierzałeś mieć nas dwie
czy którąś z nas zostawić? Pewnie ci ułatwiłam wybór, a może już dawno
zdecydowałeś, że wybierasz ją?
Piotrek przystanął, uwolnił rękę z
mojego uścisku, po czym zupełnie niespodziewanie mnie pocałował.
- Zachowałem się jak ostatni debil, już,
zadowolona?! – warknął. – Próbuję naprawić chociaż końcówkę naszego związku,
związku, który zjebałem ja, bo moja zdrada jest moją winą, a ty na dokładkę
chcesz wszystko na siłę rozdrapywać, raniąc siebie jeszcze bardziej!
- Bo chcę zrozumieć, dlaczego to zrobiłeś –
westchnęłam. – Bo tego nie rozumiem. Myślisz, że jeśli pójdziemy na tę ostatnią
randkę, to zmienię postrzeganie ciebie? Nic się nie zmieni. Wyobraź sobie,
jakbyś się czuł, gdybyś chciał zrobić mi niespodziankę, przyjechał do mnie i
zobaczył za moimi plecami jakiegoś faceta. Też chciałbyś, żebym na siłę starała
się ci to jakoś wynagrodzić? Stąd na Centralny jeździ autobus 145, stamtąd
znajdź sobie jakiś pociąg powrotny albo bus. Mi daj spokój.
Zostawiłam go na środku chodnika i
wróciłam do mieszkania, gdzie schowałam się w ramionach Łukasza, płacząc przez
długi czas. Teraz stoję w ostatnim rzędzie rzeszowskiej hali razem ze Związkiem
Kombatantów, bo gdy tylko Kurek dowiedział się, że Łukasz wrócił z Iranu, od
razu kazał nam przyjeżdżać na mecz. Trzecie spotkanie finałowe Resovia także
przegrywa. Po jednej stronie siatki widzę niedowierzanie rzeszowian, po drugiej
niesamowity wybuch radości kędzierzynian. Chłopaki zdążyli zejść na dół, ja
wciąż stoję pod ścianą i patrzę się na boisko. Piotrek siedzi pod krzesełkiem
sędziowskim. Nie ma przy nim jego Lilki. Mnie też przy nim nie ma. Nie ma
żadnej z nas i chyba już więcej żadnej nie będzie.
- - - - - - - - - - - -
Nie jest to jakieś super dobre, ale chyba wyszło mi całkiem przyzwoicie, nie?
"Ale że Nowakowski? Przecież to ciapa nie facet" - dokładnie to samo pomyślałam. jak mógł w ogóle coś takiego wymyślić?
OdpowiedzUsuńPrzyzwoicie bardzo. Nawet można powiedzieć, że zajebiście.
OdpowiedzUsuńFaceci to chuje.
A jednoczęściówka na propsie.
Och oby tylko ten wybuch radości kędzierzynian po trzecim meczu był proroczy. W sumie, może być nawet po piątym, byle tylko po stronie kędzierzynian ^^
OdpowiedzUsuńNowakowskiego nie lubię, więc mam mściwą satysfakcję, że on był tutaj tym złym :D Co jednocześnie nie zmienia faktu, że on z tą swoją ślamazarnością w ogóle mi nie pasuje do typu faceta, który zdradza. Ta ostatnia randka to jakiś poroniony pomysł. Ja bym się na miejscu Marleny nie zgodziła na żadne kino. Nie wiem nawet czy ta prawda do której się przyznał pomoże jej uporać się z rozstaniem. Nie sądzę.
A Związek Kombatantów rządzi! :D
Związek Kombatantów <3
OdpowiedzUsuńI ta piosenka <3 <3
Jest cudnie.
Ojeeej!! *.* pięknie piszesz.. tez tak chce:/ pisz pisz kobietko !! Oby tak dalej 👍👍
OdpowiedzUsuńChciałabym cie zaprosic na swojego bloga o Fransie (chłopaku z Eurowizji ) 💖
Mam wielką nadzieję że wpadniesz do mnie i ocenisz swoim okiem ;) z góry dzięki
www.sweden-and-you.blogspot.com