Równie dobrze to może nic dla Ciebie nie znaczyć.
Odzywam się na sam początek, bo to, co napisałam, wymaga wyjaśnień. Inspirację czerpałam głównie z dwóch seriali - Skins i Girls, szczególnie jak ktoś oglądał pierwszy powinien to zauważyć (przynajmniej ja tak myślę). Jeżeli chodzi o bohaterów siatkarzy, pewnie pomyślicie 'O Jezu, znów oni, czy ona potrafi pisać o kimś innym?'. Ja naprawdę chciałam napisać o kimś innym, ale nikt mi nie pasował, więc została ta dwójka, choć dużo rzeczy mi nie pasowało. Druga rzecz, to motyw tej miniatury. Też znany, szczególnie z Heartbreakera, nawet w tej wersji pojawił się w którymś z pierwszych odcinków. Bohaterkami są Antonina, jej siostra bliźniaczka Roma, dziewczyna Tośki Ola, oraz piękni i młodzi Bartman i Kubiak (młodzi to znaczy po liceum + bardzo proszę, nie wyobrażajcie sobie Michała w tej paskudnej platynie, okej?). No, to chyba tyle. Czytajcie, komentujcie i takie tam. Enjdżoj.
I want you
I want you
-Ślicznie wyglądasz.
-Wyglądamy identycznie, więc ty
też jesteś śliczna.
Roma uśmiecha się do mnie, dopinając
niesforne pasemko włosów.
-Tośka, nie denerwuj się tak –
mówi. – Wszystko będzie okej.
-A jeśli Olka obrazi się za
Michała? – pytam.
-Misiek ma być po to, żeby
pilnować mi Zibiego, to już było z Olką ustalone. Z resztą Tośka, zobacz, rodzice
są szczęśliwi, że nie idziesz sama, masz całkiem niezłą przykrywkę, którą
kiedyś bardzo bardzo lubiłaś… - Roma widząc moją minę urywa zdanie. – Jest
zazdrosna?
-A ty byś nie była? Poza tym,
skoro jak twierdzisz nie boisz się co może zrobić Zbyszek widząc Wiktorię, to
dlaczego chcesz by go Michał pilnował?
-Przezorny zawsze
ubezpieczony. A z tego co nam wiadomo, to Daga idzie też sama więc gdybyś szła
z Olką, raczej prędzej czy później siedziałabyś sama przy stole.
W myślach przyznaję rację krótkiej
analizie mojej siostry. Słysząc dzwonek do drzwi przejeżdżam usta błyszczykiem
i podążam za Romą na dół. Zbyszek już zdążył zbajerować rodziców, podczas gdy
Michał stoi grzecznie oparty pod ścianą i tylko się uśmiecha.
-No i są gwiazdy wieczoru! Wyglądacie
olśniewająco – Bartman nie zważając na nic całuje Romę, za to Misiek ledwo co
dotyka ustami mojego policzka.
-Naprawdę wyglądasz ślicznie –
szepcze nieśmiało, pomagając mi w założeniu płaszcza.
-Dzięki, tobie też do twarzy w
garniturze – odpowiadam. Czuję się odrobinę skrępowana przypominając sobie jak
bardzo szalałam za nim, gdy razem ze Zbyszkiem przyszli do naszego liceum. Do
tej pory jest mi niewyobrażalnie wstyd i naprawdę ciągle mam nadzieję, że on
niczego się nie domyślał. Szczerze mówiąc, na bystrego to on nie wygląda…
-To co, laski, zaczynamy
beforek? Wódeczkę mamy, ja mam dwie małe cytrynóweczki, Miś chowa nam czyste –
Zibi odwraca się do nas prezentując swój śnieżnobiały uśmiech.
-Ty coś na afterek zostaw –
śmieje się za kierownicą samochodu Michał.
-Na afterek to my wracamy z
Romą do mojego łóżka – odpowiada Bartman i naprawdę nie widzę w tym nic
śmiesznego, choć i on i moja siostra mają z tego niezły ubaw. Zaczynają sobie
słodzić, wyłączam się i w myślach odtwarzam piosenkę. – Te, Tosiek – Zbyszek
łapie mnie za kolano, by zwrócić na siebie moją uwagę. – Jak będziesz szła z
Oleńką do łazienki na małe co nieco, weźcie Misia, niech się czegoś nowego
nauczy, co? – znów razem z Romą zaczynają rżeć na cały samochód. Gdyby nie Roma
wcale nie próbowałabym go polubić. Czasem zdarzają się momenty, że jest do
zniesienia, ale ogólnie go nie lubię i raczej trzymam się od niego z daleka.
Nie chcę tej studniówki. Nie wiem, po co dałam się namówić na nią
Romie. Mam nieodpartą ochotę poproszenia Michała o zatrzymanie się, bym mogła
wysiąść i wrócić do domu, ale jakoś głupio mi o to prosić. Przed wejściem do
sali bankietowej, gdzie odbywa się impreza, cała się trzęsę. Udaję, że to z
zimna a nie z niepokoju, choć nikt z moich towarzyszy mnie o to nie pyta.
Odnajdujemy stół naszej klasy, ludzie dopiero zaczynają się zbierać. Olka
zjawia się parę minut po nas i nie od razu ją poznaję. Robi ogromne wrażenie,
wchodzi pewna siebie ale z daleka bije od niej chłód i zdystansowanie do
otoczenia. Pierwszy raz widzą ją tak mocno umalowaną, w krótkiej czarnej
sukience i wysokich obcasach. Przyzwyczaiłam się do Oleńki w dżinsach, bluzach
i trampkach a nie do Oleńki uciekinierki z okładki pisma modowego. Mimo to
strasznie mnie kręci i nie mogę oderwać od niej wzroku.
-Skarbie, czarujesz – szepczę
jej do ucha, kiedy siada obok mnie. Śmieje się, ale nie jest to ciepły śmiech,
to raczej sarkastyczny śmiech.
-Skarbie to możesz mówić do
swojego nowego chłoptasia, nie do mnie. To jego na dzisiaj wybrałaś więc najlepiej
będzie, jeśli nic nie będziesz do mnie mówić – odpowiada i znów gdzieś idzie.
Czuję się z tym źle i mam wyrzuty sumienia, choć wcześniej tyle razy się jej
pytałam, czy na pewno zgadza się na taki układ. Roma posyła mi pytające
spojrzenie, wzruszam ramionami i cieszę się, że więcej nie docieka. Olka wraca
na parę minut przed polonezem naszej klasy, gdy jestem cała zdenerwowana
sytuacją z nią i stresem przed tańcem. Boję się, że wywinę orła albo pomylę
kroki, nawet uścisk dłoni Miśka i jego uśmiech nic nie dają. W końcu słyszę
pierwsze takty muzyki. Liczę sobie w myślach jednocześnie starając się nie
panikować. Nie uśmiecham się, nie chcę naklejać na usta sztucznego uśmiechu,
nie patrzę na kamerzystę ani na fotografa. Powoli jednak zaczynam czuć się jak
na ogromnym balu, gdzie jestem księżniczką a Michał moim księciem. Ukradkiem
uśmiechamy się do siebie, poważne spojrzenie Olki przywraca mnie na ziemię i
sprawia, że znów czuję się okropnie i na pewno nie jestem księżniczką, tylko
jakąś złą wiedźmą. Na zdjęciach staram się robić dobrą minę do złej gry, że
niby fajnie, że ładnie wyglądam, że wcale nie mam ochoty wrócić do domu,
skądże, chodźmy tańczyć i bawić się, to nasza noc!
-Ola mnie chyba nie lubi –
mówi mi Michał, gdy kończy się ta żałosna sesja fotograficzna.
-Ona mało kogo lubi – wzruszam
ramionami. Bardzo dobrze, że nie mam jej w zasięgu wzroku, pewnie się już
obraziła i wyżala swojej przyjaciółeczce. Mam to gdzieś.
-Antonina, jak chcesz, to ja
mogę sobie pójść…
-Michał, ale ja chciałam z
tobą iść – nie daję Kubiakowi dokończyć. – Bardzo się cieszę, że tu jesteś ze
mną. Olka nie chciała iść w ogóle, zdecydowała się w ostatniej chwili, kiedy
dawno cię zaprosiłam. Nie może teraz dąsać się jak małe dziecko.
-Ale jak coś będzie nie tak, to
mów.
Przytakuję, choć i tak nic
nie powiem, pewnie się rozpłaczę albo zamknę w toalecie. Wracamy do stołów na
pierwsze ciepłe dania, pojawia się i Alex. Nie wiem, jak mam się zachować. Nie
mogę skupić się na jedzeniu, nie mogę też dać po sobie poznać, że wszystko jest
nie tak, jak być powinno. Co więcej, zauważam zezowate spojrzenia Zbyszka w
kierunku Wiktorii i jej chłopaka. Nie wiem, czy Roma też to widzi. Zapewne
widzi, tradycyjnie udając, że nic się nie dzieje.
-Przepięknie wyglądasz ze swoim
nowym chłopakiem! Widać, stara miłość nie rdzewieje.
Szydera Olki kompletnie
wytrąca mnie z równowagi. Jeżeli chciała tym zrobić mi przykrość, to gratuluję,
udało jej się to.
-Spierdalaj.
-Tego słowa nauczył cię twój
nowy chłopak? Nie wiedziałam, że on jest taki wulgarny, co na to twoi rodzice,
czy zaakceptują kogoś takiego przy tobie?
-Odezwij się, gdy przestaniesz
zachowywać się jak pizda.
Olka milczy. Szybko je,
kiedy gasną światła znika, nie muszę zgadywać z kim i gdzie. Chcę się dobrze
bawić, w trójkę, to znaczy ja, Roma i Zibi zaczynamy pić, Michał robi za
kierowcę, więc odmawia. Zbyszek się nie ogranicza, od początku pije najwięcej i
najbardziej rwie się na parkiet. Roma odciąga nas daleko od Wiki, mimo to Zbyszko
chyba nieustannie jej szuka, przynajmniej tak mi się wydaje. Wszystko wydaje
się być w porządku, dopóki na horyzoncie nie pojawia się Olka z Dagmarą.
Specjalnie stają blisko bym musiała patrzeć jak ocierają się o siebie. Odwracam
się do nich plecami, ale nie mam siły udawać, że jest super. Roma pod
pretekstem zapalenia bierze mnie do palarni. Wcale nie musi nic wymyślać,
chłopaki mają oczy i też widzieli ten żenujący pokaz dziewczyn.
-Dlaczego ty z tym nic nie
robisz?! Przecież to twoja dziewczyna, na co ona sobie pozwala, czy ona jest
normalna?! – mówi ostro.
-No co mam zrobić? Mści się,
że poszłam z Michałem, jest zazdrosna – odpowiadam.
-I co, to ją usprawiedliwia?
Proszę cię, chciałaś z nią iść, ona nie chciała, więc namówiłam cię na Michała.
W ostatniej chwili się zdecydowała. Czy ona myślała, że twoje życie jest jej
podporządkowane?
Właściwie tak, Roma
zgadła, moje życie jest Olce podporządkowane bo jesteśmy parą, choć teraz to
już sama nie wiem. Ugh, zimno tu, mogłybyśmy już wracać na salę. I gdzie mi tu
z tym dymem w twarz?
-Toooośkaaaa, nie udawaj, że
nic nie widzisz.
-Ładne gwiazdy, co nie?
-Antonina nie zmieniaj tematu.
W twoich oczach widzę, że ona jest na dobrej drodze żeby złamać ci serce.
Jeżeli się nie mylę,
właśnie teraz moje serce pęka na maleńkie kawałki. Intensywnie mrugam powiekami
próbując powstrzymać wodospad łez. Zimno, tragicznie, dajcie mi kocyk i paczkę
chusteczek.
-Już, cicho, nie gadajmy o
tym. Mam makijaż, nie mogę się rozklejać.
Roma obdarowuje mnie
pocałunkiem w czoło o zapachu dymu papierosowego, bierze za rękę i energicznie
prowadzi do środka. Kiepsko wychodzi mi naśladowanie siostry, nie potrafię z
taką pewnością siebie iść, na pewno nie w tych szpilach. Roma uśmiecha się do
swojego chłopaka Zbyszka, ale ten nie uśmiecha się do niej, nawet jej nie
widzi. Wpatrzony jest w swoje dawne zauroczenie, które z kolei ma go serdecznie
gdzieś. Wiktoria siedzi z dziewczynami i ich partnerami i zdecydowanie nie jest
zainteresowana Bartmanem. Bardzo chcę być jak Roma, chcę sztucznie się
uśmiechać i w ogóle mieć na wszystko wyjebane. Za mocno mi zależy na Olce,
obecność Michała w tym nie pomaga. Przez to wszystko zupełnie nie pamiętam jak
dziwnie się czułam, gdy za nim szalałam. Wcześniej po cichu liczyłam na to, że
sobie to przypomnę, a tu dupa. Może przywykłam już do traktowania go jako
kumpla? Na razie wiem tylko, że zostałam sama na parkiecie bo Roma poszła do
Zbyszka poudawać szczęśliwą parę.
-Superdziewczyn nie zostawia
się samych.
Już nie chce mi się płakać
ze smutku tylko z czegoś w rodzaju wzruszenia. Mam nadzieję, że Michał mnie
rzeczywiście lubi, a nie robi tego z poczucia obowiązku czy coś. Powoli
przestaje się przejmować całym światem. Z Miśkiem bawię się świetnie, dołączamy
do ludzi z mojej klasy, wygłupiamy się. Przychodzi do nas Roma, sama, co dziwi
i mnie i Michała.
-Zibi źle się czuje –
tłumaczy. – Noga go boli, lepiej, żeby teraz troszkę posiedział. W końcu w
poniedziałek macie trening.
Kubiak nie wygląda, jakby
wierzył w ten ból nogi. Pod pretekstem sprawdzenia samopoczucia przyjaciela
idzie do stołu dając mi tym samym czas na pogadanie z Romą. Ta, jak się
spodziewałam, zaciąga mnie do palarni, ale nie garnie się do jakichkolwiek
tłumaczeń.
-Czy chodzi o Wiktorię? – pytam.
-A o kogo innego – mruczy,
mocno zaciągając się papierosem. – Ona mu nie przeszła.
Jako że nie wiem co
powiedzieć, milczę.
-Tośka, powiedz coś!
- Możliwe, że masz rację.
-Ale ja nie chcę mieć racji! W
czym jestem od niej gorsza? Żebym chociaż jej nie lubiła, ale ja ją lubię. Czy
on nie widzi, że ona nawet przez moment nie była nim zainteresowana i nadal nie
jest?
-Wiesz, nie jestem dobrą osobą
do udzielania tego typu rad.
-Czasem jednak uda ci się
powiedzieć coś mądrego.
-Zawszę mogę powiedzieć mu co
nieco, skakanie do twoich chłopaków mam opanowane do perfekcji.
-Jego sobie daruj.
-Bo?
-Bo ja go kocham.
W ostatniej chwili gryzę
się w język, już miałam mówić, że najwidoczniej on jej nie kocha. Zamiast tego
trochę nieudolnie ją tulę. No dobrze, teraz wrócimy i wsio będzie piękne, szczególnie
miłość Romeczki i Zbysieczka i Antoninki i Oleńki.
-Najgorsze jest to, że ja
zrobię dla niego wszystko, naprawdę wszystko. O cokolwiek mnie poprosi, ja to
dla niego zrobię, nawet się zabiję. A on?
-Znam to, siostra. Może to
problem rodzinny?
-Oby nie. Jemu przejdzie, na
pewno. Przejdzie.
Podziwiam ten niezachwiany optymizm Romy.
Musi go seryjnie mocno kochać, skoro tak w niego wierzy. Przy stole zastaje nas
widok nieźle wstawionego Bartmana. Roma obrzuca surowym spojrzeniem Kubiaka. No
tak, przecież robił za opiekunkę Zbysia…
-Roma! Roma, ja się musiałem
upić, bo ja tak dłużej nie mogę – Zibi podrywa się z krzesła, ale Roma jednym
ruchem usadza go z powrotem. – Ja na trzeźwo tego nie potrafię.
-Nie rozumiem – mówi, siadając
obok niego. - Z czym ty dłużej nie
możesz? Czego nie potrafisz?
-Ja nie mogę z tobą dłużej
być.
Ta scena wygląda dziwnie
kiedy w tle Cher śpiewa, że jest silna, by żyć bez ukochanego.
Czy ona była tego warta? słyszę, i patrzę niespokojnie na moją siostrę.
-Ja ciągle mam w głowie
Wiktorię. Co z tego, że ja z nią nigdy nie byłem? Jak ją widzę z tym jej
chłopakiem to aż się we mnie przekręca. Nie mogę cię na siłę przy sobie trzymać
i dawać ci jakieś aluzje. Miałem momenty, w których nie potrzebowałem niczego
ani nikogo innego oprócz ciebie, ale teraz wiem, że to dłużej nie może trwać.
-W czym ja jestem od niej gorsza,
no w czym?! Co jest w niej takiego, że nie możesz o niej zapomnieć?!
-Roma, skarbie, proszę…
-Skończmy to teraz, dobra?
Michał, odwieź nas do domu, nie mam zamiaru się tu dłużej męczyć. Tośka,
poczekaj tu, chcę, żebyście chociaż wy mieli fajny wieczór, ja sobie sama
poradzę.
Roma bierze swoje rzeczy i
idzie do wyjścia, nie czekając na chłopaków. Nie wiem, czy nie powinnam jechać
z nią. Chociaż rzeczywiście lepiej będzie, jeśli pobędzie teraz trochę sama.
Przecież gdyby chciała żebym z nią jechała, to by mnie o to poprosiła.
-Musiałeś tak wszystko
spierdolić? – rzucam wściekle do Bartmana. – Brawo, gratuluję, świetna robota.
-Ale ja naprawdę nie mogłem
inaczej! – stara się bronić. Z jednej strony go rozumiem, ale z drugiej nie
mógł z tym poczekać albo powiedzieć to wcześniej?
-Nie rób nic głupiego, zaraz
wrócę – szepcze mi na ucho Kubiak. Kiwam głową, patrzę, jak idzie z nawalonym
Zibim, którego bełkot słyszę pomimo głośnej muzyki. Ten wieczór to tragedia.
Nic mi się tu nie podoba. Wyciągam z torebki wódkę, piję trzy kieliszki po
kolei bez żadnej popitki. Nic mnie nie obchodzi, jak się nawalę to już będzie
problem Michała. Moja studniówka, mam do tego święte prawo. Przynajmniej może
będzie zabawnie a nie żałośnie, jak to dotychczas było.
-Mogę prosić do tańca?
Przez delikatny głos Olki moje ciało
przebiega gęsia skórka. Całuje mnie lekko w szyję, nie wiem dlaczego, chyba nie
poszła śladami Bartmana, bo nic od niej nie czuję. Jak się obraziła to niech
będzie obrażona, a nie przychodzi tu i udaje, że nic się nie stało.
-Nie, mam partnera.
-Oh, a gdzie on jest?
-Pojechał odwieźć Romę i
Zbyszka do domu.
-Co się stało?
Czy ona gra przejętą czy naprawdę
ją to interesuje?
-Nie twoja sprawa.
-Tośka, mów!
-Nie rozumiesz wyraźnie? Nie
twoja sprawa. W ogóle odpieprz się ode mnie, idź do swojej nowej dziewczyny.
Co, dlaczego do niej nie idziesz? Przypomniałaś sobie, że masz jeszcze mnie? A
może przyszłaś sprawdzić, czy się nie puściłam z Michałem?
Zanim rozkręcę się na dobre,
wolę wyjść niż jeszcze bardziej pogorszyć sprawę. Olka za mną nie idzie. Cóż,
chyba jej jednak nie zależy… Wychodzę na dwór i pomimo strasznego mrozu czekam
na Miśka przed budynkiem. Cała się trzęsąc wygrzebuję z dna torebki papierosa
zostawionego przez Romę i palę, co raz krztusząc się dymem.
-Jezus, pomyliłem cię z Romą i
już miałem się ciebie pytać, jak się tu znalazłaś skoro dopiero co cię
podrzuciłem do domu – śmieje się Misiek, podchodząc do mnie. – Ty palisz?
-Widzisz, ani ze mnie Jezus,
ani Roma – odpowiadam. – Rzadko palę, prawie w ogóle. Co z nimi?
-Zibi całą drogę bełkotał i
próbował przepraszać, a twoja siostra bliźniaczka nie chciała go słuchać. Nie
dziwię się jej. Wchodzimy?
-Nie. Mam dość. Ale nie chcę
jeszcze wracać do domu.
-Zróbmy tak : pojeździmy
trochę po mieście, potem zdecydujesz, czy jedziemy do mnie czy mam cię
podrzucić do ciebie.
Z ulgą wsiadam do
samochodu Kubiaka i nie mam żalu, że tak wcześnie stąd jadę. Wręcz przeciwnie,
bardzo się cieszę.
-Tylko jest jedna rzecz, Misiu
– mówię, zrzucając obcasy. – Ja się troszeczkę sama napiłam i mnie już bierze,
więc będę ci sporo gadać.
-Cóż, jak musisz - Michał ze
śmiechem wzrusza ramionami. – Widziałaś jeszcze Olę?
-No właśnie dlatego jeździmy
sobie teraz twoim autkiem. Bo wyobraź sobie, że przyszła do mnie i udawała, że
wszystko jest w porządku! No kurwa, jak
tak można! Ja przepraszam Misiu, że przy tobie klnę, ja wiem, że damom nie
wypada, no ale no sam rozumiesz. Najpierw stroi fochy a potem co, nie ma ciebie
i nie ma problemu? Może jej nowa super dziewczyna gdzieś spierdoliła albo
leżała najebana w kącie i dlatego Oleńka stwierdziła, że sprawdzi co ze mną?
Szczerze, ona chyba myślała, że my się razem… no wiesz…
-No wiem.
-Tyle że to okropna straszna
nieprawda! Zupełna nieprawda! Ja ją kocham, ale ona chyba mnie już nie kocha.
Jak mnie zostawi, to ja to zrozumiem…
-Zrozumiesz?
-Dobra, masz mnie. Nie
zrozumiem. Nie będzie mi to obojętne. Będzie mi bardzo źle i przykro i smutno i
będę dużo płakać. Znaczy w płaczu przez nią jestem już wprawiona, parę razy
przez nią płakałam. Jej już na mnie nie zależy, tak myślę. Ale przepraszam że
to tak wprost powiem, jednak gdyby chciała iść ze mną na tę cholerną studniówkę
to ja bym z nią poszła. Roma była gotowa zrobić dla twojego przyjaciela frajera
wszystko, ja dla Olki też jestem gotowa wszystko zrobić. Ale ja już chyba
jestem zmęczona zastanawianiem się, czy ona nadal mnie kocha i czekaniem na
nią. Jestem już wszystkim zmęczona. Znam tyle osób a wydaje mi się, że tylko
ciebie znam. Byłeś dla mnie dzisiaj taki miły, uroczy i cudowny i bardzo ci za
to dziękuję, wiesz? Dziękuję ci Misiu, dziękuję ci, że jesteś.
Mogłam nie pić. Zdecydowanie mogłam nie pić,
wtedy nie gadałabym tyle, co jego obchodzi moje życie uczuciowe? Tylko go męczę
i nic więcej.
-Tosia, pojedziemy do mnie,
okej?
-Czy ja cię męczę? Powiedz
szczerze Michał, męczę cię? Masz mnie dosyć?
-Jakby tak było właśnie
byłabyś w domu.
Chyba mnie lubi, nie?
Fajnie, też go lubię. Bardzo go lubię, ale nie mogę się nim znów zauroczyć, nie
wolno ci Tośka. Żeby nie gadać w myślach sama do siebie oglądam miasto zza szyb
samochodu. Nic się nie odzywam, nawet wchodząc do mieszkania Michała nic nie
mówię.
-Jesteśmy sami, tato jest w
Wałczu, wraca dopiero jutro wieczorem – mówi i prowadzi do swojego pokoju. –
Dam ci jakąś bluzkę do spania, może znajdę jakieś spodenki.
-Spoko, będzie dla mnie jak
koszula nocna – uśmiecham się, powoli wyjmując z włosów spinki.
-Okej, trzymaj – Misiek daje mi
bluzkę. – Chcesz coś do picia?
-Masz jakieś zioła?
-ZIOŁA?
-Misiu Misiu spokojnie, mam na
myśli miętę albo rumianek - próbuję ukryć śmiech w Michałowej bluzce, ale nie
mogę przestać się śmiać, Michał z resztą też. – Dobra, koniec tych chichrów,
idę do łazienki.
-W szafce są jakieś kosmetyki
mamy, jak będziesz czegoś potrzebować, bierz.
-Mamy? Czy aby na pewno mamy?
-Antonina, nie drąż tematu!
-Jak sobie pan Don Juan życzy.
Czuję się z Michałem
dobrze. Pewnie w jego oczach wyglądam jak ofiara losu, ale to nic. Kiedy po
wydostaniu się z tego okropnego laleczkowatego wyglądu wychodzę z łazienki,
Misiek czeka na mnie w swoim pokoju trzymając dwa kubki. Wskakuję do niego pod
kołdrę i biorę jeden. Robi mi się cieplutko i lekko, niemądra wywalam wszystkie
problemy z głowy, nie chcę myśleć o niczym. Co będzie to będzie, duża jestem,
dam sobie radę.
na początku chciało mi się śmiać, ale teraz chce mi się płakać i przypomina mi się nasza studniówka i wszystkie dramy, ugh.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko mogłaś nie wspominać o tej platynie...
OdpowiedzUsuńNo i piosenka na początku. W tym wykonaniu jeszcze jej nie znałam, ale i tak jest cudowna.
A sama historia - nie znam drugiej osoby, która pisałaby coś takiego. Bez zbędnych dramatów, niepotrzebnej ckliwości. A mimo wszystko wzruszasz, rozśmieszasz i sprawiasz, że nie można się oderwać. I tworzysz genialne bohaterki :)
tak potwierdzam, że nigdy mnie Bartman nie interesował.
OdpowiedzUsuńdzięki sis, że teraz Bartman będzie mnie nachodził, wielkie dzięki.
i na 90 procent widzimy się we wrześniu! <3
Boże Bożenko StudniówkA! Kiedy to było. Jajuż nie pamiętam jak to jest być nastolatką. Ech te dramaty i przeświadczenie, że życie jest trudne z powodu zawodu miłosnego.
OdpowiedzUsuń