Naturalnie przepiękna Lili. (I)
To Lili, to Lola. Łomota przedstawiać chyba nie muszę.
Pomimo ciężkich reklamówek
szybko pokonuję schody i docieram do mieszkania Loli. Przez te próby zupełnie
nie zajmuje się domem, a co za tym idzie, jej lodówka świeci pustkami. Pośród swoich kluczy znajduję ten odpowiedni
i wtaszczam zakupy do środka. Od progu
witają mnie rozwalone szpilki i kurtka na podłodze, którą Lo zapewne
przypadkiem zrzuciła biorąc inną kurtkę. Kuchnia jest jeszcze bardziej
usyfiona. Mogę się założyć, że wstała jakieś pół godziny przed próbą i dlatego
mieszkanie przypomina miasto po trąbie powietrznej. Podczas zgrupowań
mieszkając z Jarskim mieliśmy czyściej. Cierpliwie sprzątam cały syf i dopiero
biorę się za gotowanie. W myślach mam ostatnią kłótnie z Lilką, ale staram się
o tym na razie nie myśleć. Mam nadzieję, że Lola pomoże mi coś wykombinować.
-Czy twoje imię to Rachel? – słyszę niski głos Lo w przedpokoju.
-Zawsze myślałem, że nazywam się Grześ – odkrzykuję, na co ona
odpowiada śmiechem. Wchodzi do kuchni, z uśmiechem mierzwi mi włosy i siada na
parapecie, zapalając papierosa. – Loli, musisz akurat tu?
-Grigorij Łomaczow, przypominam ci, to moja chata – zmarszczyła nos, po
czym wypuściła dym z ust. – Nie
zastanawiałeś się nad rzuceniem siatki i pracowaniem dla mnie jako kucharz i
sprzątacz?
-Wybacz, ale nie. Na razie traktuję to hobbystycznie.
-To w sumie dobrze, bo przynajmniej nie muszę ci płacić. Przypomnij
się, to jak będziesz wychodzić dam ci wejściówki na piątkowy koncert. Mam trzy,
zabierz ze sobą Jarosza czy kogo tam chcesz.
-Dlaczego akurat Jarosza? Kręci cię?
-Bo ma żonę i drącego się bachora na głowie, niech się chłopaczyna
rozerwie. I w sumie masz rację, kręci mnie, ale za żonatych się nie biorę,
wybacz. O, zabierz naturalnie przepiękną Lili.
-I tutaj zaczyna się problem.
-Pokłóciliście się? O co tym razem? Nie zamieniłeś czarnego na róż?
Czy ja naprawdę chciałem
poruszać ten temat? Chodziło mi raczej o nieporuszanie go.
-Oj tam, o bzdury – mruczę, mieszając makaron.
-Grzesina, gdyby to były bzdury, to byś powiedział – marszczy czoło,
przeszywając mnie na wskroś świdrującym spojrzeniem.
-O siatkę. Że za bardzo się przejmuję, że powinienem odpuścić, bo i tak
nie wezmą mnie do kadry…
-Nie wzięli i spieprzyli Mistrzostwa. Mają za swoje. Nie rozumiem,
dlaczego miałbyś się nie przejmować, skoro jesteś siatkarzem. To tak, jakbym ja
się nie przejmowała pisaniem piosenek. Tylko o to poszło?
-Właściwie tak. Lola, co mam zrobić?
-Pomodlić się w waszej intencji nie pomodlę, bo nie wierzę w Boga, ale
mogę zadzwonić i się jej zapytać, czy ma ochotę przyjść.
Uśmiecham się w podziękowaniu, zanim Lo opuszcza kuchnię. Oby się udało, oby się udało…
Na koncert zabrałem Kubę i
Bartka. Lola nie chciała powiedzieć, czy Lilka zgodziła się przyjść. Sama Lila
nadal nie odbierała ode mnie połączeń, przez co denerwowałem się jeszcze
mocniej. Lili jest niesamowita. Piękna, delikatna i słodka, ale jednocześnie
twarda i nieprzewidywalna. Żaden dzień z nią nie był taki sam, bo wpadała na
coraz to nowe i dziwniejsze pomysły.
-Patrz, tam siedzi twoja Lila – Gawryszewski pokazuje mi na moją
dziewczynę w towarzystwie koleżanek.
-To ja się pójdę i przywitam – mówię, ale zatrzymuje mnie Jarski.
-Przestań, bo zrobisz z siebie większego pantoflarza niż ja jestem –
stawia przede mną piwo. – Masz, niech to przynajmniej ci pomoże.
-Dzięki - kiwam głową uważnie
obserwując Likę. Zauważa mnie. Uśmiecha się lekko i jak gdyby nigdy nic wraca
do rozmowy z dziewczynami. Czyli bawimy się w ignorowanie? Super.
-Grzechu, takie są baby, ich nie zrozumiesz – wzdycha Bartek, jakby
czytając w mi w myślach. Potakuję, nadal patrząc się na Lili. Totalna
olewka.
Na scenę wychodzi pierwszy zespół. Grają mocnego rocka i ich muzyka
najbardziej przypada do gustu Kubie, który najwyraźniej bawi się najlepiej z
naszej trójki. Im bliżej koncertu Loli, tym przychodzi więcej ludzi. Jej grupa
jest naprawdę dobra. Z początku, gdy
powiedziała mi, że śpiewa w zespole nie uwierzyłem, dopóki nie zobaczyłem ich
próby. Wreszcie wchodzą, witani głośnymi oklaskami. Lola wygląda trochę tak jak
na co dzień, ma zwykłą bluzkę i dżinsy, tylko zamiast trampek założyła szpilki.
Na początek grają same energetyczne kawałki, sporo osób, w tym ja, śpiewają z
nią teksty piosenek. Atmosferę uspokaja akustyczne Last Kiss Goodbye, wreszcie Lola zaczyna śpiewać mój najbardziej
ulubiony kawałek.
I think of all the times
I wasted on you
Waiting for a fall
Waiting for a call
I wasted on you
Waiting for a fall
Waiting for a call
Spoglądam na Lili, która próbuje przeciskać
się w moim kierunku. Odchodzę od chłopaków i sam staram się ją odnaleźć. Macha mi, usilnie rozpychając między ludźmi.
Hoping for
answers
I still sought
I wonder about
This lone night
I still sought
I wonder about
This lone night
Wreszcie się odnajdujemy. Lilka łapie mnie mocno za dłoń, lekko kiwając
się w rytm melodii. Uśmiecha się delikatnie i z przymkniętymi oczami nuci razem
z Lolą. Jest
cudowna i nie mogę oderwać od niej wzroku.
Outside your house
Cast in light
I still think of those nights
I still think of those nights
Cast in light
I still think of those nights
I still think of those nights
-Lola się nie obrazi, jeśli
czmychniemy do ciebie ?– pyta nagle. Od razu zabieram ją na zewnątrz, niemalże
biegniemy do mojego mieszkania i od progu rzucamy się na siebie i zanim
lądujemy na łóżku, jesteśmy niemalże nadzy. Brakowało mi jej dotyku, głosu i
teraz, kiedy powoli usypia w moich ramionach, nic lepszego nie może mnie już
spotkać.
------------------------------------------------------------------
Może będzie jeszcze jedna, najwyżej dwie części. Użyczona piosenka to Stalker (pojawi się w najbliższym Heartbreakerze i tak, ostatnio wszystko się wokół niej kręci). Póki co to na razie tyle. Jak czytacie to zostawcie po sobie choćby mały komentarz, co? Bo wyświetleń jest od groma.
"nie wzięli i spieprzyli mistrzostwa" y. ty się nie baw w jasnowidza, proszę. jest ładnie i ciekawam, co wykombinujesz dalej.
OdpowiedzUsuńHm, generalnie to cieszę się, że ktoś napisał Lili, bo moje plany spełzły na niczym. Cieszę się, że to jesteś Ty. To tak abstrahując.
OdpowiedzUsuńJa się podpisuję pod prosaenem - nie jasnowidzuj w tym stylu...
No i nie wiem co jeszcze mogłabym napisać, jestem bez sensu...
Bez takich proroctw proszę!:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że żaden z Ciebie jasnowidz i wyjdzie odwrotnie :D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, co chyba żadnym zdziwieniem nie jest.
Do tego takie małe nawiązania do piosenek Enej ♥