Nie wiem jak ci to powiedzieć mam zawiązane usta, nienastrojone serce, dlatego weź je ustaw (III)
Całe cztery dni Oliwia nie wychodziła z domu
i nie odzywała się do nikogo. Leżąc w łóżku i słuchając muzyki wypłakała dwa
razy więcej łez niż wypłakała przez całe swoje życie. Obwiniła siebie, że gdyby
nie była taka uparta, wszystko wyglądałoby inaczej.
To
miał być normalny dzień.
Oliwia
jak zwykle pojechała po pracy do Ady, która była strasznie podekscytowana.
Miała powody do radości-jej szefostwo zaproponowało posadę w Madrycie. Oliwia
cieszyła się z nią, dopóki nie usłyszała słów ‘Jedziemy tam razem, a jeśli nie,
to…’. Ada nie musiała kończyć, by Wiśniewska zorientowała się, co ma na myśli.
Pokłóciły się, bo Liv nie wyobrażała sobie porzucenia swojej pracy, rodziny i
znajomych tylko dlatego, że Ada tak chce. Oliwia nie mogła znieść, że ktoś
próbuje narzucić jej swoją wolę i kierowana dumą odeszła. Nie obyło się bez
błagalnych telefonów Ady, że mogą się nie rozstawać, że dalej będą razem, ale
Liv nie chciała o tym słuchać.
Czuła
się za bardzo zraniona i zawiedziona.
Po
tych czterech dniach rozpaczy pod drzwiami jej mieszkania stanął Łukasz. Z
początku nie chciała otwierać, jednak gdy pukanie stało się namolne, wyszła
spod kołdry i poczłapała wściekła do drzwi.
-Czego?!
– warknęła, uspokoiła się widząc własnego brata, który nota bene zupełnie jej
nie poznał.
-Oliwka,
co jest? – wszedł niepewnie do środka nie wiedząc, jak powinien się zachować.
-Rozstałam
się z Adą, to jest – wtuliła się w jego ramiona i znów zaczęła płakać. Łukasz
przez pierwsze minuty nie mógł się połapać i nie wierzył w to, co usłyszał,
nawet gdy Oliwia uspokoiła się i wszystko opowiedziała. - Może rzeczywiście
powinnam z nią pojechać? Może gdybym nie była taka narwana, doszłybyśmy do
porozumienia?
-To
zadzwoń do niej – Wiśnia uśmiechnął się pocieszająco i podsunął siostrze
telefon. Ada nie odebrała żadnego z kilku połączeń, co wcale nie zdołowało
Oliwię, wręcz przeciwnie, zmotywowało do działania.
-Podrzucisz
mnie do niej? – spytała i nie czekając na odpowiedź wyciągnęła z szafy ubrania.
Nigdy w życiu nie szykowała się tak szybko, bo bała się, że nie zdąży jej
zobaczyć. Sam Łukasz nie zwracał uwagi na obowiązujące przepisy i w ciągu kilku
minut przejechał z jednego końca miasta do drugiego. Oliwia nie czekając na
windę pobiegła schodami na piętro, gdzie mieszkała Ada. Do jej mieszkania
wchodzili jacyś młodzi ludzie, których Liv zupełnie nie znała. Spóźniła się.
Mówią, że miałem czas na konsekwencje
bo straciłem wiele szans, które trzymałem w ręce.
bo straciłem wiele szans, które trzymałem w ręce.
Gdyby
nie praca i Hanka z Magdą, Oliwia byłaby w całkowitej rozsypce. Powróciła do
schematu chowania się przed światem, w ciszy rozdrapując rany po rozstaniu.
Dziewczyny z początku nie wiedziały, co mogą zrobić, bo Liv zupełnie je
ignorowała. Otrząsnęła się dopiero, gdy Hania wydarła się na nią, że rozstanie
nie jest końcem świata i zawsze trzeba żyć dalej. Wiśniewska zaangażowała się w
przygotowania do ślubu Możdżonków jakby to miał być jej własny ślub. Chciała,
by Hania zapamiętała go jako najlepszy dzień w życiu, dlatego pilnowała, by
wszystko było perfekcyjne, począwszy od bukietu kwiatów do fryzury Hanki. Łukasz dziwił się, że tak dobrze dzieliła czas
pomiędzy pomoc a pracę znajdując czas dla
siebie. Martwił się tylko, czy aby ona nie udaje, że daje sobie radę.
Zamartwiania powiększyły się, gdy Kosok dowiedział się, że Oliwia jest wolna.
Prosił go, by na razie nie narzucał się jej, bo ona nadal nie jest w stanie
sobie poradzić z rozstaniem i ‘nie należy do tego typu ludzi, którzy złamane
serce leczą nową miłością’. Grzesiek posłuchał przyjaciela i postanowił, że
poczeka.
Dzień
wesela przyszedł dla Oliwii zdecydowanie za szybko. Nikt oprócz niej nie marudził,
że trzeba coś poprawić, dokupić czy zmienić i nawet prośby Hanki, by odpuściła,
bo i tak wszystko jest perfekcyjnie przygotowane nie pomagały. Liv uspokoiła
się dopiero, gdy przy ołtarzu zobaczyła swoich przyjaciół. Z Ruciakiem, z
którym świadkowali, nie mogli się nadziwić, jak bardzo Marcin i Hania do siebie
pasują.
-Czuję
się jeszcze dziwniej niż na własnym ślubie – szepnął Michał do Oliwii. – Mam
wrażenie, że może się coś dziwnego przydarzyć.
-Ty
poczekaj do wesela, gdy każą nam się całować – zaśmiała się cicho. – Tu się nic
złego nie zadzieje.
I
miała rację. Cała ceremonia przebiegła spokojnie i w ogromnym wzruszeniu.
Państwu młodym nie raz łamał się głos, ale ciągle się do siebie uśmiechali.
Oliwia czuła ukłucie w sercu patrząc na ich szczęście. Tak naprawdę dotarło do
niej, że może nigdy czegoś takiego nie zazna, bo Ada mogła być osobą na całe
życie. Nie chciała w takiej ważnej chwili o tym myśleć, uśmiechem skrywała cały
ból, jaki w sobie miała.
Na
weselu partnerował jej Fonteles. Pomimo specyficznego rodzaju relacji, jakie
panowały między nimi, Oliwia bardzo go lubiła. Doskonale pamiętała moment, gdy
powiedział jej, co do niej czuje. Pamiętała to zdziwienie, kiedy usłyszała, że
nie będzie wchodził pomiędzy nią a Adę i dlatego zmienia klub, więc tańcząc z
nim zastanawiała się, co on czuje i czy nadal to jest to samo.
Na
boku siedział Grzesiek. Sam, bo miał nadzieję, że uda mu się pobyć z Liv. Nie
udawało się. Cały czas była z tym ‘okropnym, żałosnym Brazolem, który wygląda,
jakby miał ją za chwilę przelecieć’. Grześka roznosiło. Gdy zbierał się na
odwagę, by podejść do Oliwii zaraz ta odwaga mijała i znów siadał zrezygnowany.
Na fali kolejnego odważnego aktu poprosił Piotrka i Zbyszka, aby zagadali
Fontelesa.
-Tylko
nie spieprz tego, smarku – Bartman poklepał Kosoka po ramieniu. – Drugiej szansy
możesz nie mieć.
Więc
Grześ postanowił nie spieprzyć. Podszedł grzecznie do Oliwii i poprosił ją do
tańca. Naiwnie myślała, że skończy się na jednej piosence i będzie mogła
uwolnić się od swojego adoratora. Przetańczyli cztery piosenki, po których
Grzesiek totalnie nabuzowany emocjami spytał, czy porozmawiają na zewnątrz.
-Wiesz,
mnie to od dawna męczy – zaczął, trzęsąc się cały z nerwów. – Kocham cię.
Trudno
powiedzieć, kto był bardziej zszokowany-Kosok, że to powiedział, czy Liv, że
jej przypuszczenia okazały się jeszcze gorsze.
-To
chyba zaczęło się przed tamtym sezonem – mówił dalej brunet. – Nie dość, że
byłaś śliczna, to dodatkowo miła, radosna… Nie zachowywałaś się jak większość
kobiet, które znam. Byłaś... inna. Miałaś w sobie taką tajemnicę. Pociągałaś.
Nadal taka jesteś.
-Przestań
– Oliwia przerwała mu, zanim na dobre się rozkręci. – Nie możesz mnie kochać. Nie
znasz mnie, rozumiesz? Nic o mnie nie wiesz. Facebook niewiele ci powie.
Niedawno się dowiedziałeś, że miałam dziewczynę. Nie wiedziałeś o tym
wcześniej, prawda? A wiesz, ile z nią byłam? Dwa lata.
-Ale
już z nią nie jesteś…
-No
i co?! Myślisz, że się odkochałam?
-Mogę
tobie pomóc, Oliwia. Daj mi szansę…
-Jak?!
Pytam się, jak mogę dać ci szansę, skoro nic do ciebie nie czuję?!
-Oliwia,
ale nawet nie chcesz spróbować!
-Ty
jesteś gorzej niż psychiczny! Naoglądałeś się jakiś pieprzonych telenowel czy
innego gówna, że myślisz, że najlepiej ponownie się zakochać, żeby zapomnieć o
poprzedniej miłości? Mylisz się. Nie czuję do ciebie zupełnie nic. Ty mnie nie
kochasz, zrozum to wreszcie i daj mi kurwa spokój!
-Co
ty możesz wiedzieć, co ja do ciebie czuję?!
Oliwia
popatrzyła na niego zaszklonymi oczami. Zazdrościła mu. Ona nigdy nie była tak
zdeterminowana i uparta na kogoś. Poddawała się zbyt szybko. On pomimo że stał
na straconej pozycji walczył.
-To
nie ma sensu – powiedziała cicho. – Ty nie umiałbyś pokochać mnie całej. Mnie
się nie da pokochać.
Oliwia
pocałowała go w policzek i wróciła na salę. Tylko to mogła dla niego zrobić. A
on? On chciał nadal walczyć.
Ona
naprawdę nie wiedziała, co on do niej czuł.
I
mogła się o tym nigdy nie dowiedzieć.
Nie wiem czy umiem tu mówić o uczuciach
Na pewno rozumiem jak łatwo można upaść
Nie wiem czy słuchasz jak mocno bije serce
Kiedy proste słowa stają się najtrudniejsze...
Na pewno rozumiem jak łatwo można upaść
Nie wiem czy słuchasz jak mocno bije serce
Kiedy proste słowa stają się najtrudniejsze...
------------------------------------------------------
Chyba nie myślałyście, że to się może dobrze skończyć?
Ale, że to już koniec? Nie!! Nie chcę!
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc zrobiło mi się odziwo bardziej żal Grzegorza. Oliwia miała swoją szanse na ułożenie sobie życia z Adą, sama ją odrzuciła. Grzegorz za to takiej szansy nie dostał...
Happy end w tym wypadku chyba był nieosiągalny. Miałam nadzieję jednak, że przynajmniej dla jednej ze stron to się dobrze skończy. Szkoda Liv, a Grześka jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem wszystkiego, co tworzysz i tym razem jest tak samo. Szczęśliwego zakończenia nie było, ale dzięki temu ta historia jest taka życiowa i niebanalna :)
tak bardzo szkoda mi wszystkiego. Oliwii i Ady, Grzesia i Fontelesa też trochę. no ale dobra, życiowo.
OdpowiedzUsuńA może by czwóreczkę dodać? Oliwia ma rację, że nie można kochać kogoś, kogo się nie zna. Z drugiej strony nie dała mu szansy się poznać, sama też go nie poznała, więc nie wie, czy to miałoby sens. Zdecydowanie czwóreczka by się przydała, ale to Twoja historia ;)
OdpowiedzUsuń