Nie wiem jak ci to powiedzieć i szukam słów, stoję przed tobą i głupio coś dukam znów (I)
Tego roku przygotowania siatkarzy do sezonu
reprezentacyjnego zaczynały się właściwie na początku maja. Za każdym razem na
wstępie organizowali huczną powitalną imprezę kończącą się przeogromnym kacem
następnego dnia. Panowie bawili się w swoim gronie wraz z najbliższymi
odrzucając towarzystwo innych sportowców przebywających w ośrodku.
Pod budynek podjechał
czerwony Opel Corsa, z którego wysiadła szczupła blondynka. Wyjęła torbę z
bagażnika i ruszyła w kierunku mężczyzny stojącego z wyciągniętymi ku niej
rękami.
-Łukaszku, schudłeś! –
zaśmiała się targając brata za policzki.
– Dużo dżagsów się najechało?
-Twoja ulubiona trójca już
jest – odpowiedział. – Tylko błagam cię, nie wyskakuj przy Natalii o terapii
antynikotyniowej i kremach na zmarszczki, przy Monice nic o dietach i Aśce nie
wmawiaj, że jedzenia siana pomoże utrzymać sylwetkę.
-Ale to było takie zabawne!
– jęknęła z żalem. Wśród kobiet siatkarzy nosiła ksywkę Harpia, bo nikt tak ich
nie objeżdżał jak właśnie Oliwka, ukochana starsza siostrzyczka Łukasza
Wiśniewskiego. Poza tym, za mocno przyciągała spojrzenia siatkarzy, choć nie
wykazywała nimi minimalnego zainteresowania. Właściwie, to 90% siatkarzy miała
w głębokim poważaniu.
-W ogóle, muszę cię
zasmucić, dzisiaj zabraknie Magdy.
-Jak to? Zator zatorował
jej drogę? A Hanna będzie?
-Praca, nie Paweł. Hanka
przyjedzie jeśli Możdżon się zgodzi.
-A niby czemu miałby się
nie zgodzić?
-To pytanie jest naprawdę
zbędne.
-W sumie… A jest, no
wiesz… Kosok?
-No. Nie pojechał?
-A on nie wie, że ja…
-Nie. Powiesz mu?
-Jeżeli nie da mi spokoju.
Oliwia przerzuciła długie
włosy na plecy i weszła za Łukaszem do ośrodka. Wzięła klucz z recepcji i
poszła do przydzielonego jej pokoju. Do imprezy było jeszcze trochę czasu, dlatego bała się, że Grzesiek zdąży
się zorientować, że jest na miejscu. Nie umiała zrozumieć, czemu on akurat tak
uparł się na nią. Jeden też się uparł, ale odpuścił do tego stopnia, że
postanowił zmienić klub. Gdyby była z nią jej słodka Ada, czułaby się zupełnie
inaczej. W pewnym momencie to przypominało stalking, a Oliwia, mimo że od
Rzeszowa do Łodzi jest spora odległość, nie chciała wychodzić z domu i pewnie
gdyby nie interwencja Igły, nadal by nie wychodziła. Najgorzej Liv przeżywała
finał Plus Ligi, gdzie ZAKSA przegrała z Resovią. Nie dość, że przegrał jej ukochany Łukasz, to
jeszcze wygrał Kosok. Ze złości obsmarowała go w komentarzach pod każdym
artykułem o zwycięstwie rzeszowskiej drużyny, to jednak nie dało takiej
obrzydliwej satysfakcji, jakiej oczekiwała. Marnowała czas przeglądając
wszelkie portale społecznościowe, gdy do pokoju wpadła roześmiana Hanka.
-Czy tu mieszka Lota
Pysiakowska? – zapytała brunetka stawiając z hukiem torby na podłodze.
-O, Hanka nie wpadła w
kartony – Oliwia podniosła się z łóżka i podeszła, by całusem w policzek
przywitać przyjaciółkę. – Zatorowej nie będzie, słyszałaś?
-Wiem, za dużo ma pracy. A
ty też sama?
-Niestety, za to są nasze
przyjaciółki.
-Ta, mijałam Aśkę a ta
nazwała mnie Kasią. Sorry, ale między Burkiem a Azorem jakaś różnica jest, nie?
Oliwia parsknęła śmiechem
i znów przytuliła się do Hani. Przyjaźniły się już dobre parę lat, znały się
jeszcze zanim brunetka związała się na poważnie z Możdżonkiem. Hania była jedną z niewielu osób, które
wiedziały właściwie wszystko o Oliwii i akceptowały ją nawet bardziej niż ona
samą siebie.
Dziewczyny zaczęły
przygotowania do imprezy. Śmiały się i śpiewały przebierając się i malując. Na
halę wpadły spóźnione, zrobiły sobie po drinku i siadły na boku, by móc
spokojnie obgadywać innych. Tym razem wybraniem
muzyki zajęła się Oliwia. Pominęła wszelkie tak uwielbiane przez siatkarzy
disco polo wybierając praktycznie nie znany dla nich repertuar. Mimo to
tańczyli, bądź wyginali się, bo w przypadku niektórych tańcem to nie dało się
nazwać.
-Najwięcej będzie
Crystalsów - powiedziała Liv rzucając
wzrokiem na Nowakowskiego okręcającego swoją Olę. – Ostatnio u nas lecą na
zmianę Fighters albo Castles, więc żeby nie psuć tego przyjemnego zwyczaju i
poprawić sobie komfort bycia tutaj, musiałam ich zgrać.
-Mi się Kociaczku nie
musisz tłumaczyć – odpowiedziała Hania szukając wzrokiem Marcina. – Ty, gdzie
są nasze olbrzymy?
-Zapewne siedzą gdzieś na
dworze z Gumą – wzruszyła ramionami Liv. – Ich żeby wyciągnąć do tańca to
trzeba dźwigu, dobrze wiesz.
-Ale że dla pozoru nie
posiedzą chwilę?
-Wcale im się nie dziwię.
-Szkoda, że Ada nie mogła
przyjechać.
-Na taczce by nas obydwie
wywieźli ze Spały! Tak serio, Ada trochę się wstydzi chłopaków, wiadomo, nie Magneto,
Łukasza czy Pawła, ale rozumiem ją. Ja niektórych jej znajomych też się
wstydzę. Niby ci, którzy wiedzą akceptują nas, jednak takie związki są z reguły
niezbyt dobrze przyjmowane.
-Wiesz, dla mnie
najważniejsze jest to, żebyś była szczęśliwa… - Hania przerwała widząc idącą w
ich stronę Monikę. – A ta czego?
-mruknęła szeptem do Oliwii.
-Nie mam pojęcia, ale mamy
być grzeczne – odszepnęła blondynka i zmusiła się do krzywego uśmiechu do
dziewczyny Kubiaka.
-Co wy tak siedzicie,
chodźcie tańczyć! – Monika pociągnęła je za ręce wystarczająco mocno, by
obydwie wstały i ukrywając swoją niechęć poszły na ‘parkiet’ dołączając do
Michała, Zbyszka z Asią i Bartka z Natalią.
-Jestem w środku piekła –
Oliwia mruknęła żałośnie do próbującej się jakoś bawić Hani. Brunetka lekko
kołysała biodrami starając się szczerze uśmiechać.
-Dwie piosenki, dwie
piosenki! – wycedziła spazmatycznie przez zęby. Liv poddała się i sama wczuła się w rytm piosenki cichutko
nucąc tekst. Gdy i druga piosenka dobiegła końca, dziewczyny delikatnie wybyły
z kółka wracając na swoje miejsce. – Żyję – Hanka wypiła duszkiem pozostałości
swojego drinka kuląc się, by przypadkiem ktoś inny nie wyciągnął ich do tańca.
-Byłyśmy miłe, to takie
nie w naszym stylu – westchnęła Oliwia. Spojrzała w stronę wejścia i z
niepokojem chwyciła dłoń przyjaciółki. – Przylazł – zasłoniła twarz włosami
widząc, że jej adorator rozgląda się wokół, prawdopodobnie szukając, gdzie
jest.
-Ocho – Hania na wszelki
wypadek też spuściła głowę. – Pysiakowska, co robimy? –spytała.
-Unikamy. Jak mnie
znajdzie, to mam przekichany wieczór a nie chcę ukrywać się w kiblu.
-To przynajmniej pomogło.
-Szczególnie, gdy Łukasz
kazał mi głośno udawać, że rzygam. Zobacz, gdzie poszedł.
Brunetka lekko odsłoniła
włosy zasłaniające jej oczy i obleciała wzrokiem całe pomieszczenie. Kosok stał
między znajomymi, daleko od nich.
-Loto, twój Werter
konwersuje z Andrzejem, Fabianem, Karolem i tą jego fruzią. Jesteś bezpieczna.
Oliwia odetchnęła z ulgą.
Chwilę potem rozpromieniała słysząc swoją ulubioną piosenkę dochodzącą z
głośników.
-Hana, chodź chodź! –
piszczała podekscytowana.
-A Kosa? – zapytała rozbawiona
brunetka.
-Chrzanić go! – pisnęła Liv.
Hania dała się namówić i kilka sekund później tańczyły we dwie na środku nie
zwracając uwagi na nic i na nikogo. Zauważył je Grzesiek i z ekstazą przyglądał
się Oliwii zatraconej w piosence. Nie liczyło się dla niego nic, oprócz niej.
Był tak zapatrzony, że niewiele brakowało, a uklęknąłby i zaczął składać jej
modły. W ogóle nie rozumiał, czemu go nie chce. Znaczy się, nawet rozumiał, bo
taka doskonałość może mieć każdego. Idąc tym tokiem rozumowania robił wszystko,
żeby mogła mieć i jego. Był gotów być tym drugim, kimkolwiek, byleby blisko
niej. Tkwiąc w oczarowaniu nie zdążył się zorientować, że piosenka dawno się
skończyła a Oliwia gdzieś poszła. Zasmucony, postanowił ją odnaleźć. Szukał
wytrwale po całym terenie ośrodka, pukał do każdego pokoju, zaglądał do
wszelkich schowków, magazynów. Nic. Nie widział ani jej, ani Hani, ani Marcina
i Łukasza.
Zobaczył ją dopiero, kiedy
kolejnego dnia odjeżdżała.
---------------------------------------------------------------------------------
Zazdroszczę absolutnie każdemu, kto będzie miał okazję być na meczu reprezentacji. Pomachacie mi do kamery?
Grześ stalkerem?? Ciężko mi sobie to wyobrazić, choć rzeczywiście Kosok wygląda na takiego dużego dziwaka! Taka odmiana mi się przyda:)
OdpowiedzUsuńCo do diety to hmmm bardziej by się kubiakowej Monice przydała niż Tyczce:). Blondyne Zbyś tak zwyobraca, że nadmierne kilogramy jej nie grożą:). Pani Pulchniutka mogłaby ruszyć zadek, albo...Michała:). no ale on też szczuplutki nie jest.
http://blogniemoralny.blogspot.com/ - zapraszam jeśli masz ochotę;)
haha, myślałam, że tylko ja mam takie paskudne zdanie :P czytelniczko, na pewno zajrzę i właściwie nie mogę uwierzyć, że dołączyłaś do naszej pisarskiej blogspotowej obsady, co bardzo bardzo cieszy ;D na razie dodaję do obserwowanych i postaram się w wolnej chwili szybciutko nadrobić ;)
UsuńWiele ma takie zdanie tylko nie każda odważy się to powiedzieć głośno:)
UsuńDługo się zastanawiałam ale wreszcie poszło:)
Za nim skomentuję rozdział musiałam odnieść się do Twojego komentarza Czytelniczko, bo rozwalił mnie totalnie! :D [chociaż nigdy nie lubiłam komentować "rzeczywistości" a raczej osób, których nie znam (bo co innego obgadać znajomego ;p ) to przyznaję, że wszystko ujęłaś idealnie :P ].
UsuńNatomiast już, co do rozdziału to zaczyna się bardzo ciekawie! - jak każda z Twoich historii :). Pewnie za każdym razem, gdy zobaczę Kosoka będę wyobrażać go sobie jako namolnego, bezradnego natręta :D hahaha :) Pozdrawiam
ja też zazdroszczę :c
OdpowiedzUsuńach, doskonale wiesz, który fragment wielbię. Liv kojarzy mi się z Kyss mig, więc już ją lubię. i tak się zastanawiam, co ty tutaj nawymyślasz.
Właściwie, nic bardzo nie nawywijam... a Oliwka to Liv, więc dobrze Ci się kojarzy ^^
UsuńRównież zazdroszczę im. Może kiedyś i do nas się los uśmiechnie i to my pomachamy do kamery na meczu? :D
OdpowiedzUsuńPisałam już kiedyś, ze jesteś genialna? Jak nie, to robię to teraz.
Świetny rozdział ci wyszedł i zapowiada się bardzo ciekawie.
Przede wszystkim duży plus za pomysł i oryginalność. No i ciekawe przedstawienie Kosoka ;D
Kurcze, moze z tego unikania Kosoka wyjdzie miłość bez pamięci? ;D.
OdpowiedzUsuńMuszę nadrobić rozdziały, aby wkręcić się w owe opowiadanie. ;)
Tymczasem zapraszam do siebie:
http://nie-wiem-gdzie-uciekly-tamte-dni.blogspot.com/
Jeżeli mogłabyś to informuj mnie o nowych rozdziałach, dobrze? ;)
Pozdrawiam, inaccessiblegirl! ;)
Nie wiem jak to się stało, że ten adres mi umknął. Nie mam pojęcia. W każdym razie jestem, zapisałam i przeczytam. Tyle, że nie dziś...
OdpowiedzUsuńZazdrość to pierwszy stopień do piekła moi drodzy! :D Rozdział świetny!
OdpowiedzUsuńTak więc informuję :)
Zapraszam bardzo serdecznie na trzeci rozdział na przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com
Dziękuję za miłe komentarze,
całuję, camilla.;*