You can break everything, but I can take anything : II : I just can't keep hanging on, to You and me…




22.05.2009r.
Michał

   Czy można się od kogoś uzależnić? Tak. Moje uzależnienie miało na imię Zuza i było najpiękniejszym uzależnieniem na świecie. To przez nie zdecydowałem się wrócić do Polski i podpisać kontrakt z Fartem Kielce. Moje uzależnienie trwało od Sylwestra i pogłębiało się z każdą rozmową, uśmiechem, gestem. Fakt, Zuzka podobała mi się od samego początku, ale to, co działo się ze mną w ostatnim czasie przekraczało normy. Dla niej byłem tylko przyjacielem, ona dla mnie ucieleśnieniem wszystkich marzeń. Strasznie bałem się wyznać swoje uczucia. Co by sobie pomyślała? Że jestem wariatem . Stracilibyśmy naszą przyjaźń. Ot, tyle. W tym wypadku najlepszą opcją było trzymanie języka za zębami i to zrobiłem.
     Do Polski wróciłem z Izraela na początku maja. Zdążyłem się zobaczyć z Bartmanami na urodzinach Zbyszka, czekały mnie jeszcze urodziny Zuzy. Wojtek poradził mi, bym kupił jej biżuterię. We trójkę razem z Żanetą taki mały wisiorek z otwieranym sercem. Do środka wsadziłem karteczkę : ‘Żadna kobieta nie jest dla mnie tak ważna jak Ty. Kocham Cię Zuza, Michał Kubiak. Warszawa, 22.05.2009r.’ Wiedziałem doskonale, że odbierze to po przyjacielsku, więc nie obawiałem się zdemaskowania uczuć.
Cała impreza miała odbywać się w domu Bartmanów. Seniorowie wyjechali, dlatego Zuzka mogła zorganizować sporą imprezę. Po nieśmiałej, schowanej dziewczynie nie było ani śladu, ale dla mnie pozostała nadal tą samą Zuzią, którą poznałem ponad 4 lata wcześniej. Kiedy otworzyła mi drzwi nie wierzyłem, że to ona. Wyglądała idealnie. Długa sukienka podkreślała jej szczupłą sylwetkę, a blond włosy związane w warkocz oplatający głowę.
-Zuz, ty wiesz, czego ci życzę – trzymałem ją w ramionach, odurzony jej obecnością. Zwariowałem. Nieświadomie odebrała mi funkcje życiowe, uruchamiając żądze posiadania siebie całej.
-Nie wiem, Misiu – słodko uśmiechając droczyła się ze mną. Zrobiłbym dla niej absolutnie wszystko.
-A ty czego sobie życzysz?  - zapytałem, próbując powstrzymać drżący ton głosu.
-Ciebie – powiedziała. Otworzyłem szeroko oczy, nie mogąc uwierzyć w to, co usłyszałem.
-Mnie już masz – wypaliłem. Przygryzła dolną wargę, otaczając moją szyję ramionami.
-Skoro mam swojego najlepszego przyjaciela, nie potrzeba mi nic więcej – poczułem się zawiedziony tymi słowami. Momentalnie uwierzyłem, że coś do mnie czuje i momentalne ta nadzieja poszła się pieprzyć. Ukrywając zawód wsunąłem do jej rąk pudełeczko z naszyjnikiem. – Misiek, musiał kosztować fortunę! – wykrzyknęła z podziwem przyglądając się prezentowi. Otworzyła serduszko i przeczytała kartkę.  – Miśku, ty nawet nie wiesz, jak ja cię kocham! – przytuliła mnie mocno. ‘A Ty nie wiesz, jak ja Ciebie’, powiedziałem w myślach, mocniej przyciskając ją do siebie. Z wielką niechęcią poszedłem do salonu, gdzie znajdowało się już sporo gości. Wolałem sam spędzić z nią czas. Oprócz Zibiego znałem tylko Kasię, Emilę i Berenikę, reszta osób była dla mnie obca. Zbyszek wyrywał co raz to inne koleżanki Zuzy, ja głównie rozmawiałem z Kaśką i Emilą. Wzrokiem błądziłem po Zuzi, wyłapując każdy jej uśmiech. Gdy z nami rozmawiała miałem wrażenie, że ona jest rzeczywiście calusieńka moja i nikogo więcej. W pewnym momencie wyszła i wróciła z jakimś chłopakiem. Trzymali się za ręce, ktoś podszedł do nich, by się z nim przywitać.
-Misiek, jeszcze ty nie znasz Mateusza. Więc to jest Mateusz, mój facet a to Michał, mój przyjaciel – powiedziała, kiedy stanęli przy nas. Podaliśmy sobie ręce. Zuza wyglądała przy nim na naprawdę szczęśliwą, ale to się nie liczyło.  To takie zabawne, facet ze złamanym sercem.  Chciałem być na miejscu tego typa. Miał ją, a ona była wszystkim, czego potrzebowałem.  Musiałem wyglądać naprawdę żałośnie, bo po ich odejściu Kaśka wyciągnęła mnie na spacer.
-Kubiak wpadłeś i nie mów, że jest inaczej – powiedziała wprost. Nie miałem ochoty kłamać, Dąbrowska to taki typ kobiety, przed którą nic się nie ukryje.
-No wpadłem – mruknąłem. – Boże, ona jest…
-Jaka? – Ruda weszła mi  w słowo.
-Perfekcyjna – rzuciłem bez zastanowienia. – Piękna, słodka, cudowna, inteligentna, błyskotliwa, zabawna…
-Długo będziesz jeszcze wymieniać? – westchnęła z tym swoim teatralnym znużeniem. – Nie masz na co czekać. Bierz się za nią.
-Zwariowałaś? Widziałaś tego faceta, wygląda jak Ben Barnes, znaczy się o niebo lepiej ode mnie – kopnąłem leżący przede mną kamyk. Kasia zaczęła truć o wierze w siebie i innych bzdurach tak przekonywująco, przez co zacząłem wierzyć w prawdziwość tych słów. Przestałem, kiedy po powrocie z ust Zuzy usłyszałem, że On to ‘ten jedyny’. Granie w Kielcach nie miało większego sensu. Chciałem uciec.  Ucieczką stała się Piacenza. Zbyszek nie mógł uwierzyć, że tak nagle zmieniłem zdanie, Zuzka z resztą też. Oznajmiłem im to dzień po imprezie.
-Obrażę się na ciebie – robiła smutną minę, siadając mi na kolanach. Nie domyślała się, że to ona przyczyną tej zmiany. – Byłbyś blisko nas i byłoby tak fajnie…
-Zuza, Piacenza wydaje mi się lepsza do rozwoju kariery – powtarzałem uparcie, gorączkowo powstrzymując się od rzucenia się na nią.
-Gdybyś chciał, to i w Kielcach byś się rozwinął – prychnął Zibi. W nocy, gdy Zuza już spała, ponownie poruszył ten temat. –Słuchaj, to dziwnie zabrzmi, ale tobie ta zmiana rzuciła się na mózg po poznaniu z Mateuszem. Z tego wywnioskowałem, że ty… ty zabujałeś się w Zuzce. Dzisiaj przyglądałem się wam i widziałem, jak się patrzyłeś na Zuzę. To nie było przyjacielskie patrzenie się, z resztą, ty na żadną dziewczynę się tak nie patrzyłeś. Nigdy.
-Aż tak to widać? – jęknąłem. Czułem, że Zbyszek się czegoś domyśla i byłem mu wdzięczny, że nie wygadał się przy Zuzi.
-Nieco więcej niż troszeczkę – przyznał. – Rozumiem, czemu nie chcesz grać w Kielcach ale zrozum, ona nie jest jedyną kobietą na świecie. Są miliony innych.
-Tyle że ja chcę ją i tylko ją, rozumiesz? Próbowałem się oglądać za innymi, nic.
-Ja wiedziałem od samego początku, że to kwestia czasu, jak jedno zabuja się w drugim. I proszę. Zbigniew okazał się być prorokiem. Mówię ci, zastanów się jeszcze raz nad tymi Włochami. Zawsze możesz zakręcić się bardziej wokół Młodej, jej to da coś do myślenia i zostawi Mateusza.
-A jakieś drugie wyjście?
-Znajdź sobie zastępczynię. Ogólnie pierwsza opcja jest lepsza, druga to z jednej strony pójście na łatwiznę, z drugiej niepotrzebne męczenie się. Nie ryzykujesz, nie bawisz się.


------------------------------------------------------------------------------

Niby mi szkoda Michała, ale i tak śmiać mi się z nich wszystkich chce. Ostatnia część to narracja Zuzy, mam nadzieję, że uda mi się to szybko wstawić, bo chcę już pisać kolejne miniatury. Przy trzeciej się poryczę jak chyba nigdy dotąd

Komentarze

  1. No bo to jest takie... No takie dziecinne :) Bawią się w kotka i myszkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ojeju, jaki biedny, słodki Misiek!

    OdpowiedzUsuń
  3. Współczuję Kubiakowi że musi udawać, że traktuje ją jako przyjaciółkę. Jak czytałam te dalsze części, to myślałam, że on się w niej zakochał później, a tu dopadła go strzała amora od razu, jak ją zobaczył. No no :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dzieci, Kubiak takie słodkie dziecko troszczące się o innych, a Zuzka takie ślepe dziecko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na całe szczęście wszystko wyszło na jaw i się dobrze skończyło :D

    OdpowiedzUsuń
  6. "Zbigniew okazał się być prorokiem" - Oj zbysiu, gdybyś ty tylko w tamtym czasie wiedzieł co się będzie działo, to byś tak nie prorokował ;P Michał rzeczywiście jest taki biedny, ale to troch jrgo wina, bo boi się wprost wyznać swoje uczucia. Czekam już tylko na Zuzę.
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam to samo! Szkoda mi Kubiaka, ale taki nieśmiały jest zabawny i uroczy. Biedaczek. A Zbyszek prorok - mistrz :D Szkoda, że to już ostatni, ale jestem bardzo ciekawa, co Zuzka na to wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wcale mi nie żal Michała, bo jest klapą, a nie facetem! stchórzył i tyle.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Stalker

I've sowed pain and instead of it, love will sprout in another spring.

Ave Delfina (II)