Raissa (IV)
Jestem żołnierzem i słucham rozkazów Marcin Od wczoraj jesteśmy w Częstochowie. Zaraz jedziemy na trening. Siedzę przed naszym hotelem, czekam na chłopaków i korzystam z ciepłych promieni słońca. Oprócz mnie czekają już etatowi pajace, Wrona łazi w tej i z powrotem, Kłos stara się go usadzić, bezskutecznie. -Ziomuś, zaraz wyjdzie – mówi mu Karol, ale Andrzej nie reaguje. Z hotelu wychodzi Charlotte, Wrona wygląda na gotowego by do niej podejść, ale wyprzedza go Kurek, który dogania Raissę. -Charlotta, mam do ciebie prośbę – Bartek obejmuje rudowłosą ramieniem. Po spojrzeniu Andrzeja widzę, że chyba zaraz zrobi mu krzywdę. – Chciałbym, żebyś z kimś porozmawiała. Ma na imię… Domyślam się, o kogo może chodzić Kurze. Andrzej ma nadal mord w oczach. Zabawne. -Co to kurwa miało być! – syczy, stara się być cicho, bym ja nic nie usłyszał. Serio, zabawny z niego gość. – Ja już byłem gotowy! -Wieczorem pójdziesz do kościółka, pomodlisz się przed obraz