Hope there's someone who will take care of me when I die, will I go.
Pamięta ktoś jeszcze Lolę i Grześka z Naturalnej, przepięknej Lili? To mały powrót do nich, tym razem z Walentyną na czele. Endżoj. Hope There's Someone Telefon milczy. Ciągle zerkam na ekran w nadziei na wiadomość, na połączenie. Chyba powinnam przyzwyczaić się do ciszy z jego strony. Dlaczego mnie to jeszcze dziwi? Znów powstrzymuję łzy, zaciskam wargi i kończę makijaż. Trzy razy sprawdzam torbę, czy aby na pewno wszystko spakowałam, rzucam się na łóżko i czekam na sygnał od Lolity. Ten wyjazd wcale nie jest dobrym pomysłem. Pierwsze spotkanie pokazało, że nic nie będzie takie, jak to sobie sprytnie zaplanowałam w mojej chorej głowie. Teraz najchętniej poszłabym spać i wstała wtedy, gdy zostanę na świecie zupełnie sama. Z dużego pokoju słyszę tykanie zegarka, zamiast tego wolałabym dźwięk wiadomości od Wiadomo-Kogo, ale Wiadomo-Kto ma mnie już chyba serdecznie dość. Nawina, dawno powinnam to skończyć, a nie czekać. Na co ja nadal czekam, aż pieprznie wszystko