Raissa (III)



Pit

   -Ty już zupełnie oszalałeś.
        Mateusz załamuje ręce i siada na brzegu łóżka.
   -Magdę nazwałeś swoją dziewczyną? Dziewczyną, która cię rzuciła? Ratunku pomocy, załamanie nerwowe, dzwoń po pogotowie! Andrzeju, ty nie masz dziewczyn, ty masz pocieszajki, chwilówki, to nie są prawdziwe związki!
   -No to może z nią będę miał prawdziwy związek!
   -Robiąc z siebie życiową niedojdę? Gratuluję, dziewczyna poderwana na współczucie, gratuluję! Wytłumacz mi, czym, oprócz posiadania mózgu, różni się Charlotte od innych twoich lasek?
        Karollo siedzi cicho, Włodi też, ja i Paweł również. Mateusz kontynuuje swoje wywody, które Andrzej próbuje przerwać, ale w zamian Mika jeszcze bardziej po nim ciśnie. Trzeba przyznać, Mateusz ma rację. Mnie samego to wszystko strasznie śmieszy. Andżej nigdy nie był taki nieśmiały i przestraszony jak jest przy Charlotte. Gdybym mógł tylko to opowiedzieć Bartowi… Niestety, obiecałem, że dochowam BEZWZGLĘDNEGO MILCZENIA. W innym wypadku Bartosz na pewno, słowo w słowo, wypaplałby się Zibiemu i reszcie chłopaków, a wtedy Andrzej by mnie zamordował. Po cichu liczę, że Bartosz i ziomale się domyślą.
   -Nie nie nie, ty nadal nie rozumiesz nic!
        Mateusz wygląda na naprawdę zrezygnowanego tłumaczeniem Wronie, że jest totalnym idiotą. Tymczasem mi w głowie rodzi się plan. Mały, uroczy, niewinny plan. Oleczka powinna się zgodzić…
   -Ty lepiej Mateusz powiedz, po co tu przyjechała Lena – odzywa się Wojtek. Mika patrzy się na niego zdziwiony.
   -No jak to po co? Na ślub zaprosić. Lenka wychodzi za mąż za Guillauma. W sierpniu mają wesele.
   -I co, wszystkich nas zaprosiła?
   -A dostałeś zaproszenie? Zaprosili trenerów, mnie, Kubiego, Możdżona, Oskara, poza tym jeszcze zaprosili Gumę, Wiśniewskiego, Gladyra i to chyba wszystko.
   -A my to co?
   -Przecież wy się nawet nie znacie? Poza tym nie mieli obowiązku zapraszać całej kadry.
   -Ta dyskusja prowadzi donikąd – mówi Paweł. – Co nas ma obchodzić ślub Eleny i Samika? Niech żyją w szczęściu, oboje na to zasługują. Lepiej się zastanówmy, co z robić z panem, któremu źle się wykrakało. Jakieś pomysły? Pitu?
   -Żadnych – mamroczę pod nosem, no bo nie mogę powiedzieć im o moim super planie bez konsultacji z Oleczką! – Albo niech dalej udaje psychicznego, to mu wychodzi najlepiej.
   -Ale zabawne – prycha Andrzej. – Ze mną nie trzeba nic robić. Poużalam się trochę nad sobą, wymyślę parę łzawych historii, powiem, że to laski mnie wiecznie rzucają a nie ja je i Charlotte będzie moja.
   -Już widzę, jak biegnie w twoje ramiona – śmieje się sarkastycznie Mateusz i wychodzi. Nie mając za wiele do powiedzenia wychodzę razem z nim.
    
        Kolejnego dnia pierwszy trening jest bardzo męczący. Zaczynamy szykować się do dwumeczu z Rosjanami, próbujemy różne ustawienia, prawie w ogóle nie rozmawiamy na prywatne tematy. Po obiedzie trochę drzemię, ale nie mogę porządnie się przespać. Nie chcąc budzić Mateusza wychodzę z naszego pokoju i drepczę do Bartusia i Kuby. Oprócz nich jest jeszcze Zbyszek z Michałem, całą czwórką są skupieni na serialu, który leci w telewizji.
   -Co oglądacie? – pytam dosiadając się do nich.
   -Zaczarowane Stulecie – odpowiada Kuba.
   -A o czym to jest? – dopytuję.
   -O Sułtanie Sulejmanie i jego żonie Hurrem – mówi Michał. – Całkiem w porzo. Piękne brody tu są.
   -Ej ziomuś, stop, halo, hamuj piętą, jaka żona? – oburza się Bartosz. – Przecież to jest harem. Harem, to znaczy, że sułtan ma swe laski i nie ma żony!
   -No jak nie, jak nie! – podnosi głos Kubi. – Hurrem sama wprost powiedziała, że jest jego ŻONĄ. ŻONĄ, nie niewolnicą.
   -Michał ma racje – wtrąca się Zibi. – Ja to od dawna oglądam, wiecie, z nudów przez rękę to głównie siedziałem w domu. Więc już ci Pitu tłumaczę o co w tym wszystkich chodzi. Ta ruda lejde to Hurrem, kiedyś Roksolana. Trafiła z Rusi do haremu Sułtana Sulejmana, on się w niej zakochał, zrobił dzieciaka i przez to została jego sułtanką no i on ją nazwał Hurrem, co znaczy ‘radosna’ albo ‘ta, co rozwesela’. Generalnie to jej nikt nie lubi bo jest wredną sukwą, ją lubi ta czarna, o, ta. Ona się nazywa Nigar Kalfa. Wcześniej służyła w haremie i zwykle była przy Hurrem, a teraz Nigar ma dziecko Wielkiego Wezyra Ibrahima Paszy, który z kolei jest mężem siostry Sułtana, Hatice…
   -Dobra, już – przerywam mu. – To skomplikowane.
   -Trochę – przyznaje mi Michał. – Oglądamy to z Bartkiem czwarty dzień z kolei i jeszcze nie łapiemy, kto jest kim i kto jest z kim. Wiesz, że to ulubiony serial naszej Bonżurki?
   -Serio?
   -No, serio. Oglądaliśmy z nią to we wtorek. Mówiła, że strasznie jej się podoba poezja tego Sulejmana, którą pisał do Hurrem.
        Przypominam sobie o uwielbieniu Andrzeja, jako dobry ziomal wszystkich wysyłam mu smsa by szybko włączył telewizję i ogarnął temat. Podczas kolacji dzwoni do mnie Oleczka, wychodzę przed ośrodek i tłumaczę jej mój plan. Olcia się śmieje ale ostatecznie się zgadza. No, od zawsze wiedziałem, że dobry ze mnie ziomal. Teraz jeszcze parę rzeczy dograć i może Endrju wreszcie się ustatkuje!


Zati

        Wczoraj wieczorem Stefan podziękował Zibiemu i Wojtkowi. Łez nie było, pretensji ani nieporozumień też udało się na szczęście uniknąć, dlatego droga do Gdańska jest spokojna. Charlotte śpiewa ze Stefanem i Filipem francuskie piosenki, Andrzej się nią zachwyca, Mateusz ciągle ekscytuje faktem, że zobaczy się z Heleną, Kubi z Kurasiem i Pitem grają w karty, reszta śpi albo coś czyta. Wreszcie docieramy pod nasz hotel, gdzie czeka Pitowa Ola i Gackowa Karolina z Zosią.
   -A gdzie twoja Helena Trojańska? – pyta Bartek Mateusza.
   -Pracuje dzisiaj – odpowiada Mika. – Ale po pracy ma do mnie przyjść.
        Mateusz jak gdyby nigdy nic żegna się z nami i wsiada do miejskiego autobusu. Andrzej ofiarnie rzuca się do Charlotte by pomóc jej z bagażami, co wygląda bardzo zabawnie. Na kolacji nawet dosiada się do niej.
   -Chce ją przelecieć? – pyta mnie Kubiak. Kręcę przecząco głową. Gdybym powiedział prawdę Andrzej by mnie zabił, ale Michał brnie dalej, ja dalej zaprzeczam.
    -Ale to przecież widać – mówi Jarski. – On się ciągle na nią gapi.
   -No to skoro widać to po co mnie wypytujecie? – wzruszam ramionami. – A wy co o niej myślicie?
   -Że jest miła – odpowiada Bartek.
   -Tak, jest bardzo fajna – dopowiada Łomacz. Wymieniam z chłopakami parę spostrzeżeń dotyczących Rudej, wydaje mi się, że tylko Andrzej jest w niej zadurzony. Lepiej dla niego.
Kolejnego dnia rano biegamy na plaży. Charlotte siedzi na piasku, uważnie nas obserwuje i co raz coś zapisuje. Po południu, gdy trenujemy na hali też coś notuje. Wszyscy skupiamy się na grze dopóki na hali nie pojawia się Helena. Mateusz od razu się dekoncentruje, co Ruda momentalnie zauważa. Helenę bardzo to bawi, nie może powstrzymać się od śmiechu a jej zachowanie nie uchodzi na uwadze naszej pani psycholog. Mierzy się z blondynką wzrokiem, mam wrażenie, że zaraz powie coś, przez co Mateusz od razu ją znienawidzi za chociażby jedno słowo krytykujące jego jedyną życiową miłość. Tymczasem Helena powoli idzie w jej stronę, w końcu siada obok niej. Zaczynają rozmawiać, Charlotte odkłada na bok swoje notatki i wciąga się w rozmowę, rozmawiają nawet pomimo zakończenia treningu.
   -Muszę cię zmartwić, ale chyba twoja dziewczyna woli Szarlotkę od ciebie – Bartek klepie po ramieniu Mateusza. – Ale nie martw się, zawsze możesz wziąć się za Wronkę.
        Chłopaki wybuchają śmiechem a mi jest całkiem szkoda i Andrzeja i Mateusza, no bo jejku, to, że ze sobą rozmawiają to nie znaczy, że nagle się sobie spodobały!
   -Nie słuchajcie go – mówię. – Tak się zgrywa.
   -No proszę, obrońca się znalazł – kpi Grzesiek. – Zator, zluzuj, Kura tylko zażartował.
   -A jeśli ja nie żartowałem? – patrzy się na nas Bartek ponownie wywołując śmiech chłopaków. Od razu przestają się śmiać gdy przy nas pojawiają się dziewczyny.
   -Fajna ta twoja dziewczyna, Mateusz – uśmiecha się Charlotte. Zostawia Helenę przy nas i sama bierze na bok trenerów.
   -Trochę mizernie graliście – mówi Helena siadając z nami na podłodze. – To zabawne, skoro gracie razem powinniście siebie nawzajem wystrzelać. Przecież znacie swoje słabe i mocne punkty, nie?
   -Kochanie, to nie tak działa – odzywa się Mateusz. – Pewnie, że znamy swoje gorsze i lepsze strony, ale…
   -Jesteś takim samym drewniakiem jak Nowakowski – mówi beznamiętnie blondynka. – A ty, Kubiak, bardziej się pultaj to niedługo ktoś ci przypieprzy w mordę. Serio, mam nadzieję, że Charlotte zrobi z was facetów.
   -O co ci kurwa chodzi?! – Kurek robi się czerwony ze złości, co strasznie rozbawia Helenę.
   -Jejku, obraziłam gimnazjalistę – Blondynka wzdycha z udawanym wzruszeniem. Kątem oka zerkam na Charlotte, które przygląda się tej scenie. Ruda stoi z założonymi rękoma, co raz coś szepcze do Stefana.
   -Ty jesteś jakaś popieprzona – syczy Kubi. – Nie możesz tak o nas mówić, nie pozwalam ci!
   -Ty to możesz mi nie pozwalać – Helena rozkręca się coraz bardziej. – Tytuł mistrza świata teraz jest nieważny. Podczas tego sezonu w każdej chwili możesz stąd wypaść i uwierz, wiele osób tylko na to czeka.
   -Gówno mnie te osoby obchodzą!
   -A powinny. Czas najwyższy nauczyć się liczyć ze zdaniem innych. Sam meczu nie wygrasz i sam życia nie przeżyjesz.
   -Ty naprawdę jesteś pojebana – odzywa się Andrzej.
   -Król Instagrama się odezwał – prycha Helena. Znów zerkam na Charlotte, która próbuje się nie roześmiać. Coś tu jest nie tak. Ewidentnie coś tu nie pasuje. – Zobaczysz, wylecisz stąd. W kadrze nie potrzeba etatowego instagramowca, tylko środkowego.
   -A Mateusz nie potrzebuje takiej kretynki jak ty – warczy dalej Wronka, na co tym razem denerwuje się Mika. Właściwie to nie są normalne nerwy, to jest wkurw, jakiego jeszcze u niego nigdy nie widziałem.
    -Wpierdolił ci ktoś kiedyś?! – Mateusz aż podnosi się ze złości, za to Helena leży na podłodze i płacze ze śmiechu.
   -Świetny popis, panowie – do akcji wkracza Charlotte idąc powoli w naszą stronę. – Daję wam szóstkę. Idealnie daliście się podpalić, dokładnie tak, jak się tego spodziewałam. Poprosiłam Helenę żeby wam trochę dokopała a wy niczym dzieci daliście się podejść, gratuluję.
   -To była czysta przyjemność – uśmiecha się szeroko Helena. – Polecam się na przyszłość.
         Wiedziałem. No wiedziałem! Dobrze, że ja się nic nie odzywałem…
   -Jutro macie jogę – oznajmia Charlotte. Wszyscy patrzymy się na siebie ze skwaszonymi minami, ale nic nie mówimy. – Uspokoicie się, a jak się nie uspokoicie to kwadrat rezerwowych czeka. Teraz macie czas wolny, o dwudziestej stawiacie się na spotkaniu w sali konferencyjnej na drugim piętrze.
        W szatni panuje cisza. Przebieramy się prawie ze sobą nie rozmawiając, rozstajemy się bez słów pożegnania. Karol decyduje za nas, że podjedziemy do centrum do galerii handlowej. Andrzej nieustannie przeżywa sytuację po treningu i to, w jaki sposób odezwał się do Heleny. Zrezygnowany Karol wysyła go do hotelu uwalniając nas od jego nieustannego płaczliwego marudzenia. Oczywiście przed spotkaniem Marudny Andżej powraca ze zdwojoną siłą. Zatykam uszy nie mogąc słuchać, że jest spalony u Charlotte, która szczerze mówiąc nie wygląda jakby przejęła się dzisiejszym dniem. Prosi nas aby każdy z nas zapisał tytuły trzech swoich ulubionych piosenek a kiedy to robimy mówi, że po obserwacjach i rozmowach z trenerami tymczasowym kapitanem reprezentacji na czas rekonwalescencji Karola zostaje Kubiak. Żaden nie reaguje na to negatywnie, trudno się nie zgodzić z tym, że Michał nadaje się na kapitana.
Rano, zamiast na trening zgodnie ze słowami Charlotte udajemy się na jogę. Kubi jako świeżo wybrany kapitan próbuje interweniować, ale Ruda tonem nieznoszącym sprzeciwu oznajmia, że jemu najbardziej się to przyda. Tak więc wyczyniamy jakieś pozycje, których nazw nie jestem w stanie zapamiętać. Ćwiczymy wszyscy, włącznie ze sztabem. Po tej całej sesji jestem tak śpiący, że o mało co nie usypiam w szatni, zresztą widać po twarzach chłopaków, że borykają się z takim samym problemem. Jesteśmy tak spokojni jak chyba nigdy nie byliśmy. Wieczorem Charlotte robi nam pogadankę i ćwiczenia o opanowywaniu gniewu oraz radzeniu sobie w sytuacjach stresujących.
   -Ale co to za facet, który nie pokazuje podczas meczu emocji, nie da się tak – marudzi Michał.
   -Rzucanie tabliczką przy zamianie to świetne okazywanie emocji dla dziecka, nie da dorosłego faceta – odpowiada mu Charlotte. – Przede wszystkim chodzi o to, żebyście nie rzucali się z pięściami na innych zawodników i dobrze Michał wiesz, że to o ciebie przede wszystkim chodzi – mówi dalej Ruda. – Akurat ty masz największy problem z opanowaniem emocji. Kolejny w kolejce jest Bartek i za nim byłby Zbyszek, ale Zbyszka tu nie ma. Andrzej też jest nerwowy, z Mateusza Miki jak wczoraj widzieliśmy nerwy też potrafią wyjść. Wy między sobą potraficie się pokłócić o byle sprawę. Gdyby wczoraj Helena mówiła to całkiem na serio zapewne między Mateuszem a Andrzejem wywiązałaby się bójka i do końca podzieliła was na dwa obozy. Wiem, że w tamtym roku dużo się tu działo, ale musicie o tym zapomnieć. Ważne są cele na ten sezon, macie walczyć o to, co będzie teraz. Liga Światowa to doskonałe pole treningowe przed Pucharem Świata, który musicie wygrać. Nie zawsze rozegracie dobre mecze, nie zawsze każdy z was wyjdzie na boisko. Na dzisiejsze wasze komentarze na treningu, że ‘jakby ten był to by było dobrze’ spuszczam kurtynę milczenia. Ja nie widzę w was dorosłych mężczyzn, widzę pokłócone dzieci w piaskownicy. Pewnie, że czasem lepiej i łatwiej jest dać komuś w mordę, ale da się też normalnie rozwiązać konflikt.
       To spotkanie wszystkim daje dużo do myślenia, bo kolejne treningi wyglądają już zupełnie inaczej. Nie rzucamy się do siebie nawzajem o zepsute akcje, rozmawiamy, dajemy sobie wskazówki. Na ostatnim treningu przed meczem z Rosjanami nasza gra wygląda naprawdę dobrze co sprawia, że na boisko wchodzimy w skoncentrowani i w dobrych nastrojach. Nasze samopoczucie przekłada się na grę, pierwszy dwumecz gładko wygrywamy trzy do zera. Drugi mecz jest dość podobny, wygrywamy go trzy do jednego po straceniu pierwszego seta. Po spotkaniu Pit z Olą rozmawiają z boku z Charlotte, dołącza do nich Mateusz z Heleną. Kiedy już jesteśmy gotowi do odjazdu do hotelu, przybiega do nas Pit i odciąga mnie, Andrzeja i Karola na bok.
   -No więc zaprosiliśmy z Olą Charlotte na nasze wesele – mówi podekscytowany. – Zgodziła się, więc macie przypilnować Andrzeja by ją zaprosił. Także tego, ja lecę do Oleczki, a wy mam nadzieję poświętujecie pierwsze udane kroki Wroneczki w stronę serca Raissy.
       Andrzej jest wniebowzięty za życia. Całą drogę wgapia się w Charlotte, siedzi cicho, zapewne w głowie układa peany na cześć naszej pani psycholożki. W hotelu od razu ciągnie mnie do pokoju jego i Karola bym pomógł mu odpowiednio się przygotować.
    -Bo mogę bezpośrednio to powiedzieć, mogę jakoś okrążyć temat i wtedy wystrzelić z kwestią – wymienia, układając sobie grzywkę. – Może ja ją na spacer na plażę zaproszę, to tak romantyczniej będzie, co? Jak uważacie?
   -Postaw na bezpośredniość – stwierdzam. – Ona chyba lubi jak się stawia kawę na ławę.
   -Tu Paweł ma rację – mówi Karol. – Ziomek, dobrze wyglądasz, leć do niej.
   -Na pewno dobrze? – dopytuje się Andrzej. Kiwamy zgodnie głową, przybijamy z nim piątkę i dajemy kopniaka na szczęście. Po paru minutach wraca ale nie wygląda na szczęśliwego. Wygląda na przejechanego pajaca, któremu jakimś cudem udało się podnieść.
   -Ona idzie na to wesele z Łomaczem. Wczoraj ją zaprosił.

----------------------------

Nawet trochę szkoda mi Andżejka, cieszę się za to z Heleny ( o tu możecie sobie ją przypomnieć, bardzo kochana dziewczynka). Mam nadzieję, że kolejna część wyjdzie mi tak cudownie, jak sobie ją wymyśliłam. No i bardzo się cieszę, że Charlotte przypadła Wam do gustu!

Komentarze

  1. wiesz, że to jest urocze, jak wrzucasz tu wszystkie nasze hejty

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem kto z tej całej czeredki jest najlepszy. Spiskujący Piter czy podpuszczająca wszystkich Helena? Kocham wszystkich. Nawet Jego Pierdołowatość Andżeja. I Mikuś wyszedł Ci prześwietnie. W ogóle to z niecierpliwoscią czekam na więcej i więcej. I z oczywistych względów zastanawiam się jak wykreujesz tutaj Gregora, bo patrząc na Twoje inne historie śmiem twierdzić, że robisz to wybornie. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty chyba naprawdę jesteś moją zaginioną siostrą, wiesz? <3

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sve će to, o mila moja, prekriti ružmarin, snjegovi i šaš (III)

It's four in the morning the end of December, I'm writing you now just to see if you're better

Sve će to, o mila moja, prekriti ružmarin, snjegovi i šaš