Sve će to, o mila moja, prekriti ružmarin, snjegovi i šaš (III)


Dopalam papierosa. W końcu przestało padać. Werona szykuje się do spania, a ja nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Rozmawiałem z rodzicami, rozmawiałem z Nikolą, ale jedyną rzeczą, której tak bardzo chcę, jest telefon od Danicy. Jeden tylko Srećko wie, jak bardzo wariuję i martwię się o nią. Tylko jemu nie wmawiam, że wszystko będzie dobrze. Właściwie to gubię się już, co i komu mówię. Pierwszy raz w życiu chcę być odpowiedzialnym facetem, chcę po powrocie Danicy wziąć ją do siebie i pilnować, by w spokoju dochodziła do zdrowia. Decyduję się zadzwonić do Lisiniaca, ale słyszę dzwonek domofonu. Nie spodziewam się nikogo, tym bardziej dziwię się, słysząc głos Luki. Właściwie to nie wiem, dlaczego Vettori przyjechał do mnie bez zapowiedzi. Wpuszczam go do bloku i trochę zaniepokojony czekam, aż zapuka do moich drzwi.
 - Chcę z tobą porozmawiać – oznajmia bez żadnego przywitania się ze mną.
 - Nie mogłeś zadzwonić? – pytam chłodnym tonem, wpuszczając go do środka. – O czym ty chcesz rozmawiać?
 - O Danicy.
 - Dlaczego chcesz rozmawiać o mojej siostrze?
 - Bo to moja dziewczyna.
   Strasznie bawi mnie to, że Luca nagle przypomniał sobie, że jest w związku. Nie kryję mojego śmiechu, co denerwuje Vettoriego.
 - Co jest w tym śmiesznego? – Vetto mruży oczy i siada na fotelu. – Czy ja się w końcu dowiem, co dzieje się z Danicą?
 - Śmieszy mnie to, że sobie o niej przypomniałeś – opieram się o parapet za fotelem, bo od dawna czuję do Luki taką niechęć, że nie chcę siąść naprzeciw niego i rozmawiać z nim twarzą w twarz. – Przez prawie miesiąc się z nią nie kontaktowałeś, bo byłeś zły, że wyjechała do Serbii. Nie próbowałeś z nią rozmawiać, zatrzymać jej ani nawet jej zrozumieć. Nie zrobiłeś zupełnie nic. I teraz przyjeżdżasz, jakbyś sobie o niej nagle przypomniał. To jest naprawdę zabawne.
 - Gdzie jest Danica?
 - No w Serbii.
 - Nie kłam.
 - Nie kłamię.
 - Kłamiesz.
 - Nie.
 - Nie wyjdę od ciebie, dopóki nie powiesz mi, co dzieje się z Danicą.
   Milczymy. Przyglądam się Vettoriemu, który wciąż nieruchomo siedzi w fotelu. Zaczynam mieć wrażenie, że może jemu rzeczywiście, w pewien dziwny sposób, wciąż na Danicy zależy. Gdyby tak nie było, mógłby przecież trzasnąć drzwiami i wyjść, przy okazji wyrzucając z siebie, co myśli o niej, o mnie i całej naszej rodzinie. Tymczasem mija już kolejna minuta ciszy, a on siedzi i czeka. Wychodzę na balkon zapalić i zastanawiam się, co powinienem zrobić. Nie chcę o niczym mu mówić, bo zwyczajnie nie robił nic, by na to zasłużyć. Olewał Danicę na tyle sposobów, a ona jak głupia to wszystko znosiła, wierząc w nie wiadomo co. Robię się coraz bardziej zły, głębokie papierosowe oddechy wcale mnie nie uspokajają ani nie pomagają zebrać myśli. Nie chcę decydować za moją siostrę, ale chciałbym powiedzieć wystarczająco dużo, by Vettori zrozumiał, że dla nich nie ma już szansy. Gdzieś we mnie siedzi przekonanie, że wystarczy tylko zniknięcie Vetto, by Danica poczuła się znacznie lepiej. Myślę o tym od finałów Ligi Światowej w Krakowie. Danica poleciała ze mną i ze Srećkiem do domu, żeby poświętować nas sukces. Chciała, by Luca poleciał z nami, ale on wolał pojechać na Korsykę z Matteo niż spędzić trochę czasu u nas. Po weselu Koli z Jovaną też wolał wyjechać gdzieś z chłopakami, zostawiając Danicę samą. Do tego ta cała dziwna historia z Giną i tekstu chłopaków z Modeny dotyczące sytuacji Nikoli. Luca nie robił nic, by Danica jakkolwiek poczuła się przy nim pewnie.
 - Słuchaj, możesz już iść – wracam do środka i tym razem siadam naprzeciw Luki. – Nie wiem, po co jeszcze tu siedzisz.
  Luca milczy. Podnosi wzrok i patrzy na mnie.
 - Chcę się dowiedzieć, co się dzieje z Danicą – mówi cicho. – Nic więcej.
 - Żyje, jeśli o to ci chodzi. Nie ma zamiaru się zabijać.
 - Niby dlaczego miałaby się zabić?
   Albo on udaje głupiego, albo jest tak głupi, że mieszkając z Danicą, nic nie zauważył. Chociaż z drugiej strony mówi się, że pod latarnią jest zawsze najciemniej…
 - Tak tylko powiedziałem – wzruszam ramionami. Luca zaczyna się denerwować, zaciska dłonie w pięści i na chwilę zamyka oczy.
 - Uroš, nie kłam. Danica wyjechała nie wiadomo gdzie i skoro tak zrobiła, to miała powód. Trochę ją znam…
 - Nie. Ty jej w ogóle nie znasz, ty nic o niej nie wiesz. Nic. Nawet nic nie robiłeś, żeby ją poznać. Nigdy nie rozumiałeś jej tęsknoty za Serbią, nie próbowałeś poznać naszej kultury, obyczajów. Nie rozumiałeś, dlaczego tak bardzo przeżywała rozstanie Nikoli i Sanji. Nie byłeś przy niej po śmierci Mili. Ty nawet dzieląc z nią łóżko, nie zauważyłeś, że ona ma depresję.
 - Jaką depresję?!
  Mógłbym powiedzieć mu dosłownie wszystko, ale akurat to powinienem zatrzymać w tajemnicy. Nie wiem, jak mam się teraz zachować, więc decyduję się mówić dalej, a nie się tłumaczyć.
 - Dobrze, z tym przesadziłem. Nie powinienem ci tego zarzucać, bo często trudno zauważyć depresję u kogoś, z kim się mieszka. Chociaż nie wiem, ja, Srećko i Sanja zauważyliśmy, że z Danicą jest źle, ale to może dlatego, że patrzyliśmy na nią z dystansu, no i z nią o tym rozmawialiśmy…
 - Skąd wiesz, że Danica ma depresję?
 - Po weselu Nikoli pierwszy raz poszła do psychologa – wyznaję w końcu widząc, że Luca nie odpuści. – Zapisała się do psychologa u nas, w Kraljevie. Po tym, jak wyjechała od ciebie, podczas chyba piątej wizyty psycholog powiedziała jej, że to depresja.
 - Ale skąd ta depresja?
 - Nie widziałeś, że ona jest smutna, że nie uśmiecha się tak, jak kiedyś? Że dużo śpi, dużo czasu spędza w łóżku i to nie z powodu nudy? Że wychodzi z domu tylko wtedy, kiedy musi? Zobacz, dziewczyny twoich kolegów nawet bez pracy czy wykształcenia sobie radzą. Danicy lansowanie się nie bawi, nie ma takiej pewności siebie. Tyle razy szukała pracy, bo nie chciała być na twoim utrzymaniu, a jednocześnie nie chciała być cały czas na darmowych stażach. Twoja nieobecność czy zostawianie jej, bo wyjścia z Matteo były ważniejsze, też w niczym nie pomagały. Powiedz szczerze, czy twoje bycie przy niej nie ograniczało się do słów ‘będzie dobrze’ albo ‘wszystko się ułoży’? Ile razy można w koło słuchać tego samego? Przy jej niskim poziomie samooceny to w ogóle nie pomagało. Poza tym gdzieś kręciła się Gina, uważająca się za twoją kochankę. Nie dość, że ciebie nie ma, to jeszcze jakaś obca baba się wokół ciebie kręci. Świetnie się Danica musiała czuć, prawda? Do tego wciąż nie pozbierała się po śmierci Mili. Mówiła ci, że ona ciągle jej się śni? Albo sprawa Sanji i Nikoli. Danica walczyła z wyrzutami sumienia wobec Koli, bo to nasz brat i to jego powinna wspierać w pierwszej kolejności, ale, o ile znasz Danicę, wiesz, że zdrada to coś, czego by nigdy nie wybaczyła. Dla niej Sanja jest jak siostra, dla mnie zresztą też. Spędziła z nami pół życia. Nagle Nikola oświadcza, że zakochał się w innej kobiecie i zostawia Sanję. Z jednej strony mamy naszego rodzonego brata, który robi coś złego i nie widzi w tym większego problemu, a z drugiej jego żonę i ich dzieci, które on krzywdzi. Chcemy, żeby Nikola był szczęśliwy, bo to naturalne, że chcemy dla naszych rodzin jak najlepiej, ale nie tym kosztem. W ogóle jeśli chodzi o rozwód, to skomplikowana sprawa.
 - Masz coś konkretnego na myśli?
 - Tak.
  Znów sięgam po papierosa. Biorę popielniczkę z balkonu i stawiam ją na stoliku.
 - Powiesz coś? – ponagla mnie Luca, a ja w myślach ganię się za zbyt rozwiązły język.
 - Nie wiem, czy powinienem – wypuszczam dym z ust. – Chyba nie. To rzecz, o której poza naszą rodziną wie tylko Srećko i Aleksandar.
 - Jak już zacząłeś, to dokończ.
  Wzdycham i zaciągam się po raz kolejny.
 - Kiedyś, jak byliśmy mali, mieliśmy z Danicą może po sześć – siedem lat, przez jakieś pół roku ojciec z nami nie mieszkał. Przez ten okres widywaliśmy się bardzo rzadko. Nie pamiętam, żeby matka nam tę jego nieobecność w jakiś sposób wytłumaczyła. W każdym razie ojca nie było i tyle. Byliśmy dziećmi, praktycznie nic z tego nie rozumieliśmy. Pewnego dnia ojciec do nas wrócił i było jak dawniej. Kiedy wyszła ta sprawa Nikoli i Jovany, Danica oszalała. Siedzieliśmy wszyscy w piątkę przy stole, ona wstała i zaczęła krzyczeć, że Kola wziął przykład z ojca, że też mu się znudziła żona i musiał zdradzić Sanję, by sobie życie urozmaicić. Rodzice zbledli, Nikola zrobił się czerwony, a ja siedziałem wryty i próbowałem ogarnąć co się dzieje. Danica wybiegła z domu krzycząc, że nie chce być w naszej rodzinie, więc ja chcąc się dowiedzieć, co ma na myśli, wybiegłem za nią. Strasznie się trzęsła, płakała i nie mogła nic powiedzieć. Po minach rodziców i Nikoli od razu wiedziałem, że ona sobie tego nie wymyśliła. Gdy się uspokoiła, wszystko mi opowiedziała. Nasza mama ma bliską przyjaciółkę. Kiedy Danica miała dziesięć lat, tę przyjaciółkę mamy zdradził mąż. Raz płakała mamie u nas w domu, nie wiedząc, co ma zrobić. Akurat w momencie, gdy Danica zeszła do kuchni po picie usłyszała, jak mama powiedziała, że gdyby tata nie żałował, to nawet ze względu na nas, znaczy się na mnie, na Danicę i na Nikolę, by mu nie wybaczyła. Danica jakoś tak szybko połączyła fakty, a kiedy usłyszała, że dobrze, że ja i ona byliśmy wtedy mali i nic z nieobecności ojca nie zrozumieliśmy, była pewna. Nikomu przez dwanaście lat o tym nie mówiła, bo się bała. Dopiero przy odejściu Nikoli od Sanji pękła. Dowiedz się jako dziecko, że ojciec zdradzał matkę i trzymaj to w sobie przez dwanaście lat, rozumiesz? Kiedy wróciliśmy do domu, jeszcze raz się rozpłakała i prosiła Nikolę, by zachował się jak nasz ojciec i nie zostawił Sanji samej z dziećmi.
  Gaszę papierosa i przymykam na chwilę oczy, bo naprawdę ciężko opowiadać komuś o czymś tak intymnym i trudnym. Poza Srećkiem i Aleksem właściwie z nikim o tym nie rozmawiałem. Zawsze starałem się wszystkie złe momenty wymazać w nadziei, że nigdy więcej nie nadejdzie sytuacja, w której będę musiał je sobie przypomnieć. Nie czuję się ani odrobinę lepiej, że o tym opowiedziałem, szczególnie, że przyszło mi to opowiadać Vettoriemu. Luca przejeżdża dłońmi po twarzy, jest wyraźnie zszokowany tym, co ode mnie usłyszał.
 - Słuchaj, Luca, może zostaniesz na noc? – pytam się go. -  To bez sensu, żebyś teraz po nocy wracał do Modeny.
 - Przecież wcześniej nie chciałeś ze mną rozmawiać – Luca patrzy na mnie podejrzliwym wzrokiem.
 - Zmieniłem zdanie. Szkoda mi ciebie – wzruszam ramionami. – Chcesz herbaty?
 - Chcę. To dowiem się wreszcie gdzie uciekła Danica? Do Srećka?
 - Nie. Na Islandię.
 - GDZIE?!
   Wyraz twarzy Luki bardzo mnie rozbawia i nie mogę przestać się śmiać.
 - Ciebie to bawi?! – Vettori wygląda jakby chciał mnie zabić, więc chowam się na chwilę w kuchni, by wstawić wodę. – Jak mogliście ją puścić samą tak daleko?! I to z depresją!
 - A co, mieliśmy ją zamknąć w psychiatryku? – odpowiadam podirytowany. – Chciała spróbować odbudować się bez żadnych lekarstw, zobaczyć, czy da radę bez nich funkcjonować, gdy pobędzie sama i poukłada sobie wszystko na nowo. Miała męczyć się przy tobie i dalej udawać, że wszystko jest super?
 - Mogła mi powiedzieć.
 - Kiedy? Przed meczem finałowym ligi, podczas Ligi Światowej, a może przed wyjazdem na Igrzyska? A może podczas twoich wypadów z kumplami? I co byś z tym zrobił? Nie oszukujmy się, ale nie jesteś zdolny do zrezygnowania z siatkówki dla niej, na pewno nie zrobiłbyś tego w tym ostatnim sezonie reprezentacyjnym. Zresztą, nawet gdybyś to zrobił, Danica czułaby się jeszcze gorzej. Z tej sytuacji  nie było dobrego wyjścia.
 - To dlaczego wam o wszystkim mówiła?
 - Kiedy powiedziałem, że nam mówiła? Nie mówiła – burczę i wracam na moment do kuchni, by zalać kubki wrzątkiem. – Większość sami zauważaliśmy i podejmowaliśmy z nią temat. Wtedy zaczynała mówić o tym, co jest nie tak, ale dość szybko to ucinała, mówiąc, że da radę i to chwilowe. Czasem zdarzało jej się samej zaczynać o tym mówić.
   Stawiam kubki na stół. Luca po raz kolejny przeciera dłońmi twarz, najwyraźniej próbując zebrać myśli. Rozmowa przeciąga się nam do trzeciej w nocy. Luca dużo wypytuje o depresję Danicy, pyta też o nasze relacje rodzinne i o niektóre sytuacje po śmierci Mili, bo jak sam przyznał, wcześniej nie wiedział, w jaki sposób ma o tym z Danicą rozmawiać.
Przez kolejny miesiąc nie mam z nim kontaktu. Pasuje mi to, cała ta szczera rozmowa z nim nie sprawiła, że go polubiłem; wciąż wolałbym u boku Danicy jakiegoś Serba albo chociaż faceta z krajów słowiańskich. Dni mijają mi na treningach, meczach i oczekiwaniu na telefony mojej siostry. Szczególnie na telefony od Danicy czekam najbardziej. Mam wrażenie, że z dnia na dzień śmieje się coraz więcej, że odżywa i wraca do siebie. Nawet zaczęła znów opowiadać te swoje nieśmieszne żarty, które i tak wszystkich śmieszą. Wysyła mi zdjęcia. Dużo zdjęć, bardzo dobrych. Nigdy nie myślałem, że robienie zdjęć tak ją będzie jarać. Przesyła mi też wiele piosenek, oboje z nich nic nie rozumiemy, bo są po islandzku lub po norwesku. W pamięć zapada mi jedna z nich. Najpierw jest bardzo spokojna, by pod koniec nabrać mocy i wybuchnąć, zupełnie jak burza albo może jak Danica. Chcę wierzyć, że ta burza w niej dobiegła końca, że teraz będzie już tylko słońce, a jeśli czasem popada i zagrzmi, to damy sobie z tym radę.
Z Vettorim ponownie spotykam się miesiąc później na meczu w Weronie. Luca rozgrzewa się po drugiej stronie siatki, sam, bez swojego wiernego druha. Obserwuję go przez chwilę, zauważam, że co raz rozgląda się po trybunach. Nie wiem, czy szuka Danicy, czy może kogoś zupełnie innego. Nie zwraca też uwagi na żadnego ze swoich kolegów z drużyny, co pozwala mi wywnioskować, że Vetto jest dziś we własnym świecie. Udowadnia to podczas pierwszego seta, gdzie szybko go rozczytujemy, bo jego gra jest wyjątkowo zła. Piazza zdejmuje go po paru akcjach, ale Vettori nie wygląda na przejętego, powiedziałbym, że chyba mu wszystko jedno. Nasza dobra i stabilna gra pozwala nam wygrać mecz z Modeną w trzech setach. Cieszy mnie to, bo z Modeną zawsze trudno się gra. Jakaś część mnie podpowiada mi, że powinienem porozmawiać z Luką, ale nie zdążam tego zrobić, bo na boisko zostają wpuszczeni kibice. Uśmiecham się do zdjęć i podpisuję kartki, dopóki nie spoglądam na trybuny. Najpierw nie wierzę, wydaje mi się, że mój mózg robi sobie ze mnie żart, ale to nie jest żart. Poruszony niespodziewaną obecnością Danicy zostawiam bez słowa kibiców i biegnę do niej, przecierając napływające do oczu łzy.
  - O nie, tylko nie płacz, bo zaraz i ja się popłaczę - śmieje się Danica, łapiąc mnie za dłonie. - Jezu, jak ja za tobą tęskniłam.
 - Ja za tobą też, stara – mocno zamykam ją w ramionach. Przez chwilę wszystko ma swój stary porządek, zapominam o jej problemach i o innych złych rzeczach w naszym życiu. - Jak ty się ładnie uśmiechasz. I ile masz piegów! I włosy zapuściłaś, co nie? Boże, Danica, jesteś taka ładna. W ogóle jak się czujesz? Gdzie masz rzeczy, kiedy przyleciałaś?
 - W porządku, przyleciałam jak zwykle najpierw z Belgradu do Rzymu, potem czekałam godzinę na lot do Werony. Walizkę zostawiłam u ciebie w mieszkaniu.
 - Luca wie, że tu jesteś?
 - A myślisz, że dlaczego dziś grał jak grał? Leć do szatni, poczekam na ciebie przy samochodzie. Jak go nie znajdę to poczekam przed halą.
 - Nie chcesz zobaczyć się z Luką?
 - To nie jest dobry moment na poważne rozmowy. Jeszcze nie jestem gotowa.
  Kiwam głową ze zrozumieniem, całuję ją w czoło i schodzę do szatni. Na całe szczęście udaje mi się nie natknąć na Vettoriego, więc do mojego mieszkania dojeżdżamy w spokoju. Rozmawiamy o meczu, o Kraljevie. Przez ten jeden wieczór nie chcę podejmować tematu jej zdrowia psychicznego. W domu wspólnie przygotowujemy kolację, a Danica dużo opowiada o Islandii, przy okazji pokazując mi wszystkie zdjęcia. Chcę wierzyć, że to nie jest ta Danica sprzed wyjazdu. Widzę jej radość, gdy opowiada o przebytych podróżach i o tym, że chce założyć bloga, na którym będzie pisać o swojej depresji i przy okazji publikować zdjęcia. Cieszę się, że zaczyna znajdować na siebie pomysł, a jeszcze bardziej cieszę się, kiedy pyta, czy może zostać u mnie przez jakiś czas. Nasz wspólny czas przerywa dzwonek do drzwi. Otwieram i od razu żałuję, że nie spojrzałem najpierw przez wizjer, bo gdybym to zrobił, uniknąłbym spotkania z Vettorim.
 - Chcę zobaczyć Danicę.
   Spinam się, nie uważam tego za dobry pomysł, ale z kuchni wychodzi Danica, która w przeciwieństwie do mnie jest nad wyraz spokojna.
 - Jak już przyszedł to chyba powinnam z nim porozmawiać – dotyka mojego ramienia. – Dam sobie radę. W razie czego po prostu przyjdziesz i go wyrzucisz.
   Niechętnie zamykam się w swoim pokoju. Chodzę nerwowo od ściany do ściany, nie słysząc zupełnie nic z ich rozmowy. Nie mam pojęcia, co może powiedzieć mu Danica. Nie wydaje mi się, że będzie dla niego miła czy delikatna, raczej będzie szorstka i zdystansowana. Kiedy słyszę odgłos trzaskających drzwi, jestem niemal pewien, że się rozstali. Cicho wychodzę z pokoju i pierwszy raz w życiu widzę Danicę z papierosem. Stoi na balkonie, podchodzę do niej i sam sięgam po jedną fajkę.
 - I co tam? – pytam, obawiając się apokalipsy, która może w każdej chwili nadejść.
 - Nic, oświadczył mi się.
 - Żartujesz?
 - Nie.
  Jestem bardzo zaskoczony. Danica wciąż wygląda na oazę spokoju, mocniej otula się swetrem i milczy.
 - I co zrobiłaś?
 - Nie zgodziłam się.
 - Czyli rozstaliście się?
 - Nie. Luca powiedział, że nie chce, żebyśmy się rozstali i ja też tego nie chcę. Mimo wszystko tego nie chcę.
   Danica nie dopala papierosa, gasi go o barierkę balkonu.
 - Wiesz, mówiłam ci kiedyś, że czekam na moment, w którym on mi się oświadczy – Danica przeciera zmarznięte dłonie i chowa je do tylnych kieszeni spodni. - Mówiłam, że on nigdy nie nadejdzie, bo Luca tak naprawdę nie jest na tyle dojrzały, by to zrobić, bo nie chce takiego zobowiązania, sam mi tak raz powiedział. I nagle on to robi. I to ja jestem temu przeciwna. I czuję, że dobrze zrobiłam.
 - Dlaczego?
 - Bo wydaje mi się, że on to zrobił, bo tak wypadało, a nie dlatego, że do tego dojrzał i chce ze mną założyć rodzinę. Spytałam się go, dlaczego mi się oświadcza, skoro nigdy nie chciał tego zrobić. Odpowiedział, że to z miłości, więc ja powtórzyłam jeszcze raz, na co on spuścił głowę. W ogóle mnie nie przekonał. Powiedziałam mu, że może spróbować być wciąż razem, bo cały czas coś do niego czuję, ale on musi nauczyć się funkcjonować z tym, że jestem chora. Że czasem musi na mnie wrzasnąć i podnieść mnie na nogi, kiedy ja nie mam siły tego zrobić. Że nie może wiecznie głaskać mnie po głowie i na siłę pocieszać, a gdy naprawdę go potrzebuję, to znikać, bo się boi. Ja mu nieraz próbowałam powiedzieć ‘hej, Luca, nie czuję się dobrze, chyba coś jest nie tak i nie wiem, co mam robić’, ale on nigdy nie wiedział jak powinien zareagować, co powinien powiedzieć. Bo się bał. Bo on sam się czuł dobrze, a ja tylko chodziłam i płakałam, i wszystko rozpamiętywałam. Kocham go i nie chcę, by moja depresja to zniszczyła. Ja już sobie życie poukładałam. Wiem, nam czym powinnam się skupić, by czuć się lepiej i co mi w tym pomoże. Mam całą listę spraw, które chcę i które powinnam zrobić. Teraz to jego kolej, by sobie parę spraw poukładać.

- - - - - 

2017 rok, a ja wciąż nie umiem pisać zakończeń. I wciąż jest chaotycznie.

Komentarze

  1. dobrze, że Danica czuje się lepiej, ale ten związek to nie jest chyba najlepszy pomysł świata.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

It's four in the morning the end of December, I'm writing you now just to see if you're better

Sve će to, o mila moja, prekriti ružmarin, snjegovi i šaš