Sve će to, o mila moja, prekriti ružmarin, snjegovi i šaš (III)
Dopalam
papierosa. W końcu przestało padać. Werona szykuje się do spania, a ja nie
wiem, co mam ze sobą zrobić. Rozmawiałem z rodzicami, rozmawiałem z Nikolą, ale
jedyną rzeczą, której tak bardzo chcę, jest telefon od Danicy. Jeden tylko
Srećko wie, jak bardzo wariuję i martwię się o nią. Tylko jemu nie wmawiam, że
wszystko będzie dobrze. Właściwie to gubię się już, co i komu mówię. Pierwszy
raz w życiu chcę być odpowiedzialnym facetem, chcę po powrocie Danicy wziąć ją
do siebie i pilnować, by w spokoju dochodziła do zdrowia. Decyduję się
zadzwonić do Lisiniaca, ale słyszę dzwonek domofonu. Nie spodziewam się nikogo,
tym bardziej dziwię się, słysząc głos Luki. Właściwie to nie wiem, dlaczego
Vettori przyjechał do mnie bez zapowiedzi. Wpuszczam go do bloku i trochę
zaniepokojony czekam, aż zapuka do moich drzwi.
- Chcę z tobą porozmawiać – oznajmia bez
żadnego przywitania się ze mną.
- Nie mogłeś zadzwonić? – pytam chłodnym
tonem, wpuszczając go do środka. – O czym ty chcesz rozmawiać?
- O Danicy.
- Dlaczego chcesz rozmawiać o mojej siostrze?
- Bo to moja dziewczyna.
Strasznie bawi mnie to, że Luca nagle
przypomniał sobie, że jest w związku. Nie kryję mojego śmiechu, co denerwuje
Vettoriego.
- Co jest w tym śmiesznego? – Vetto mruży oczy
i siada na fotelu. – Czy ja się w końcu dowiem, co dzieje się z Danicą?
- Śmieszy mnie to, że sobie o niej
przypomniałeś – opieram się o parapet za fotelem, bo od dawna czuję do Luki
taką niechęć, że nie chcę siąść naprzeciw niego i rozmawiać z nim twarzą w
twarz. – Przez prawie miesiąc się z nią nie kontaktowałeś, bo byłeś zły, że wyjechała
do Serbii. Nie próbowałeś z nią rozmawiać, zatrzymać jej ani nawet jej
zrozumieć. Nie zrobiłeś zupełnie nic. I teraz przyjeżdżasz, jakbyś sobie o niej
nagle przypomniał. To jest naprawdę zabawne.
- Gdzie jest Danica?
- No w Serbii.
- Nie kłam.
- Nie kłamię.
- Kłamiesz.
- Nie.
- Nie wyjdę od ciebie, dopóki nie powiesz mi,
co dzieje się z Danicą.
Milczymy. Przyglądam się Vettoriemu, który
wciąż nieruchomo siedzi w fotelu. Zaczynam mieć wrażenie, że może jemu
rzeczywiście, w pewien dziwny sposób, wciąż na Danicy zależy. Gdyby tak nie
było, mógłby przecież trzasnąć drzwiami i wyjść, przy okazji wyrzucając z
siebie, co myśli o niej, o mnie i całej naszej rodzinie. Tymczasem mija już
kolejna minuta ciszy, a on siedzi i czeka. Wychodzę na balkon zapalić i
zastanawiam się, co powinienem zrobić. Nie chcę o niczym mu mówić, bo
zwyczajnie nie robił nic, by na to zasłużyć. Olewał Danicę na tyle sposobów, a
ona jak głupia to wszystko znosiła, wierząc w nie wiadomo co. Robię się coraz
bardziej zły, głębokie papierosowe oddechy wcale mnie nie uspokajają ani nie
pomagają zebrać myśli. Nie chcę decydować za moją siostrę, ale chciałbym
powiedzieć wystarczająco dużo, by Vettori zrozumiał, że dla nich nie ma już
szansy. Gdzieś we mnie siedzi przekonanie, że wystarczy tylko zniknięcie Vetto,
by Danica poczuła się znacznie lepiej. Myślę o tym od finałów Ligi Światowej w
Krakowie. Danica poleciała ze mną i ze Srećkiem do domu, żeby poświętować nas
sukces. Chciała, by Luca poleciał z nami, ale on wolał pojechać na Korsykę z
Matteo niż spędzić trochę czasu u nas. Po weselu Koli z Jovaną też wolał
wyjechać gdzieś z chłopakami, zostawiając Danicę samą. Do tego ta cała dziwna
historia z Giną i tekstu chłopaków z Modeny dotyczące sytuacji Nikoli. Luca nie
robił nic, by Danica jakkolwiek poczuła się przy nim pewnie.
- Słuchaj, możesz już iść – wracam do środka i
tym razem siadam naprzeciw Luki. – Nie wiem, po co jeszcze tu siedzisz.
Luca milczy. Podnosi wzrok i patrzy na mnie.
- Chcę się dowiedzieć, co się dzieje z Danicą
– mówi cicho. – Nic więcej.
- Żyje, jeśli o to ci chodzi. Nie ma zamiaru
się zabijać.
- Niby dlaczego miałaby się zabić?
Albo on udaje głupiego, albo jest tak głupi,
że mieszkając z Danicą, nic nie zauważył. Chociaż z drugiej strony mówi się, że
pod latarnią jest zawsze najciemniej…
- Tak tylko powiedziałem – wzruszam ramionami.
Luca zaczyna się denerwować, zaciska dłonie w pięści i na chwilę zamyka oczy.
- Uroš, nie kłam. Danica wyjechała nie wiadomo
gdzie i skoro tak zrobiła, to miała powód. Trochę ją znam…
- Nie. Ty jej w ogóle nie znasz, ty nic o niej
nie wiesz. Nic. Nawet nic nie robiłeś, żeby ją poznać. Nigdy nie rozumiałeś jej
tęsknoty za Serbią, nie próbowałeś poznać naszej kultury, obyczajów. Nie
rozumiałeś, dlaczego tak bardzo przeżywała rozstanie Nikoli i Sanji. Nie byłeś
przy niej po śmierci Mili. Ty nawet dzieląc z nią łóżko, nie zauważyłeś, że ona
ma depresję.
- Jaką depresję?!
Mógłbym powiedzieć mu dosłownie wszystko, ale
akurat to powinienem zatrzymać w tajemnicy. Nie wiem, jak mam się teraz
zachować, więc decyduję się mówić dalej, a nie się tłumaczyć.
- Dobrze, z tym przesadziłem. Nie powinienem
ci tego zarzucać, bo często trudno zauważyć depresję u kogoś, z kim się
mieszka. Chociaż nie wiem, ja, Srećko i Sanja zauważyliśmy, że z Danicą jest
źle, ale to może dlatego, że patrzyliśmy na nią z dystansu, no i z nią o tym
rozmawialiśmy…
- Skąd wiesz, że Danica ma depresję?
- Po weselu Nikoli pierwszy raz poszła do
psychologa – wyznaję w końcu widząc, że Luca nie odpuści. – Zapisała się do
psychologa u nas, w Kraljevie. Po tym, jak wyjechała od ciebie, podczas chyba
piątej wizyty psycholog powiedziała jej, że to depresja.
- Ale skąd ta depresja?
- Nie widziałeś, że ona jest smutna, że nie
uśmiecha się tak, jak kiedyś? Że dużo śpi, dużo czasu spędza w łóżku i to nie z
powodu nudy? Że wychodzi z domu tylko wtedy, kiedy musi? Zobacz, dziewczyny
twoich kolegów nawet bez pracy czy wykształcenia sobie radzą. Danicy lansowanie
się nie bawi, nie ma takiej pewności siebie. Tyle razy szukała pracy, bo nie
chciała być na twoim utrzymaniu, a jednocześnie nie chciała być cały czas na
darmowych stażach. Twoja nieobecność czy zostawianie jej, bo wyjścia z Matteo
były ważniejsze, też w niczym nie pomagały. Powiedz szczerze, czy twoje bycie
przy niej nie ograniczało się do słów ‘będzie dobrze’ albo ‘wszystko się
ułoży’? Ile razy można w koło słuchać tego samego? Przy jej niskim poziomie
samooceny to w ogóle nie pomagało. Poza tym gdzieś kręciła się Gina, uważająca
się za twoją kochankę. Nie dość, że ciebie nie ma, to jeszcze jakaś obca baba
się wokół ciebie kręci. Świetnie się Danica musiała czuć, prawda? Do tego wciąż
nie pozbierała się po śmierci Mili. Mówiła ci, że ona ciągle jej się śni? Albo
sprawa Sanji i Nikoli. Danica walczyła z wyrzutami sumienia wobec Koli, bo to
nasz brat i to jego powinna wspierać w pierwszej kolejności, ale, o ile znasz
Danicę, wiesz, że zdrada to coś, czego by nigdy nie wybaczyła. Dla niej Sanja
jest jak siostra, dla mnie zresztą też. Spędziła z nami pół życia. Nagle Nikola
oświadcza, że zakochał się w innej kobiecie i zostawia Sanję. Z jednej strony
mamy naszego rodzonego brata, który robi coś złego i nie widzi w tym większego
problemu, a z drugiej jego żonę i ich dzieci, które on krzywdzi. Chcemy, żeby
Nikola był szczęśliwy, bo to naturalne, że chcemy dla naszych rodzin jak
najlepiej, ale nie tym kosztem. W ogóle jeśli chodzi o rozwód, to skomplikowana
sprawa.
- Masz coś konkretnego na myśli?
- Tak.
Znów sięgam po papierosa. Biorę popielniczkę
z balkonu i stawiam ją na stoliku.
- Powiesz coś? – ponagla mnie Luca, a ja w
myślach ganię się za zbyt rozwiązły język.
- Nie wiem, czy powinienem – wypuszczam dym z
ust. – Chyba nie. To rzecz, o której poza naszą rodziną wie tylko Srećko i
Aleksandar.
- Jak już zacząłeś, to dokończ.
Wzdycham i zaciągam się po raz kolejny.
- Kiedyś, jak byliśmy mali, mieliśmy z Danicą
może po sześć – siedem lat, przez jakieś pół roku ojciec z nami nie mieszkał.
Przez ten okres widywaliśmy się bardzo rzadko. Nie pamiętam, żeby matka nam tę
jego nieobecność w jakiś sposób wytłumaczyła. W każdym razie ojca nie było i
tyle. Byliśmy dziećmi, praktycznie nic z tego nie rozumieliśmy. Pewnego dnia
ojciec do nas wrócił i było jak dawniej. Kiedy wyszła ta sprawa Nikoli i
Jovany, Danica oszalała. Siedzieliśmy wszyscy w piątkę przy stole, ona wstała i
zaczęła krzyczeć, że Kola wziął przykład z ojca, że też mu się znudziła żona i
musiał zdradzić Sanję, by sobie życie urozmaicić. Rodzice zbledli, Nikola
zrobił się czerwony, a ja siedziałem wryty i próbowałem ogarnąć co się dzieje.
Danica wybiegła z domu krzycząc, że nie chce być w naszej rodzinie, więc ja
chcąc się dowiedzieć, co ma na myśli, wybiegłem za nią. Strasznie się trzęsła,
płakała i nie mogła nic powiedzieć. Po minach rodziców i Nikoli od razu
wiedziałem, że ona sobie tego nie wymyśliła. Gdy się uspokoiła, wszystko mi
opowiedziała. Nasza mama ma bliską przyjaciółkę. Kiedy Danica miała dziesięć
lat, tę przyjaciółkę mamy zdradził mąż. Raz płakała mamie u nas w domu, nie
wiedząc, co ma zrobić. Akurat w momencie, gdy Danica zeszła do kuchni po picie
usłyszała, jak mama powiedziała, że gdyby tata nie żałował, to nawet ze względu
na nas, znaczy się na mnie, na Danicę i na Nikolę, by mu nie wybaczyła. Danica
jakoś tak szybko połączyła fakty, a kiedy usłyszała, że dobrze, że ja i ona
byliśmy wtedy mali i nic z nieobecności ojca nie zrozumieliśmy, była pewna.
Nikomu przez dwanaście lat o tym nie mówiła, bo się bała. Dopiero przy odejściu
Nikoli od Sanji pękła. Dowiedz się jako dziecko, że ojciec zdradzał matkę i
trzymaj to w sobie przez dwanaście lat, rozumiesz? Kiedy wróciliśmy do domu,
jeszcze raz się rozpłakała i prosiła Nikolę, by zachował się jak nasz ojciec i
nie zostawił Sanji samej z dziećmi.
Gaszę papierosa i przymykam na chwilę oczy,
bo naprawdę ciężko opowiadać komuś o czymś tak intymnym i trudnym. Poza
Srećkiem i Aleksem właściwie z nikim o tym nie rozmawiałem. Zawsze starałem się
wszystkie złe momenty wymazać w nadziei, że nigdy więcej nie nadejdzie
sytuacja, w której będę musiał je sobie przypomnieć. Nie czuję się ani odrobinę
lepiej, że o tym opowiedziałem, szczególnie, że przyszło mi to opowiadać
Vettoriemu. Luca przejeżdża dłońmi po twarzy, jest wyraźnie zszokowany tym, co
ode mnie usłyszał.
- Słuchaj, Luca, może zostaniesz na noc? – pytam
się go. - To bez sensu, żebyś teraz po
nocy wracał do Modeny.
- Przecież wcześniej nie chciałeś ze mną
rozmawiać – Luca patrzy na mnie podejrzliwym wzrokiem.
- Zmieniłem zdanie. Szkoda mi ciebie –
wzruszam ramionami. – Chcesz herbaty?
- Chcę. To dowiem się wreszcie gdzie uciekła
Danica? Do Srećka?
- Nie. Na Islandię.
- GDZIE?!
Wyraz twarzy Luki bardzo mnie rozbawia i nie
mogę przestać się śmiać.
- Ciebie to bawi?! – Vettori wygląda jakby
chciał mnie zabić, więc chowam się na chwilę w kuchni, by wstawić wodę. – Jak mogliście
ją puścić samą tak daleko?! I to z depresją!
- A co, mieliśmy ją zamknąć w psychiatryku? –
odpowiadam podirytowany. – Chciała spróbować odbudować się bez żadnych
lekarstw, zobaczyć, czy da radę bez nich funkcjonować, gdy pobędzie sama i
poukłada sobie wszystko na nowo. Miała męczyć się przy tobie i dalej udawać, że
wszystko jest super?
- Mogła mi powiedzieć.
- Kiedy? Przed meczem finałowym ligi, podczas
Ligi Światowej, a może przed wyjazdem na Igrzyska? A może podczas twoich
wypadów z kumplami? I co byś z tym zrobił? Nie oszukujmy się, ale nie jesteś
zdolny do zrezygnowania z siatkówki dla niej, na pewno nie zrobiłbyś tego w tym
ostatnim sezonie reprezentacyjnym. Zresztą, nawet gdybyś to zrobił, Danica
czułaby się jeszcze gorzej. Z tej sytuacji nie było dobrego wyjścia.
- To dlaczego wam o wszystkim mówiła?
- Kiedy powiedziałem, że nam mówiła? Nie
mówiła – burczę i wracam na moment do kuchni, by zalać kubki wrzątkiem. –
Większość sami zauważaliśmy i podejmowaliśmy z nią temat. Wtedy zaczynała mówić
o tym, co jest nie tak, ale dość szybko to ucinała, mówiąc, że da radę i to
chwilowe. Czasem zdarzało jej się samej zaczynać o tym mówić.
Stawiam kubki na stół. Luca po raz kolejny przeciera
dłońmi twarz, najwyraźniej próbując zebrać myśli. Rozmowa przeciąga się nam do
trzeciej w nocy. Luca dużo wypytuje o depresję Danicy, pyta też o nasze relacje
rodzinne i o niektóre sytuacje po śmierci Mili, bo jak sam przyznał, wcześniej nie
wiedział, w jaki sposób ma o tym z Danicą rozmawiać.
Przez kolejny miesiąc nie mam z nim kontaktu. Pasuje
mi to, cała ta szczera rozmowa z nim nie sprawiła, że go polubiłem; wciąż
wolałbym u boku Danicy jakiegoś Serba albo chociaż faceta z krajów
słowiańskich. Dni mijają mi na treningach, meczach i oczekiwaniu na telefony
mojej siostry. Szczególnie na telefony od Danicy czekam najbardziej. Mam
wrażenie, że z dnia na dzień śmieje się coraz więcej, że odżywa i wraca do
siebie. Nawet zaczęła znów opowiadać te swoje nieśmieszne żarty, które i tak
wszystkich śmieszą. Wysyła mi zdjęcia. Dużo zdjęć, bardzo dobrych. Nigdy nie
myślałem, że robienie zdjęć tak ją będzie jarać. Przesyła mi też wiele
piosenek, oboje z nich nic nie rozumiemy, bo są po islandzku lub po norwesku. W
pamięć zapada mi jedna z nich. Najpierw jest bardzo spokojna, by pod koniec
nabrać mocy i wybuchnąć, zupełnie jak burza albo może jak Danica. Chcę wierzyć,
że ta burza w niej dobiegła końca, że teraz będzie już tylko słońce, a jeśli
czasem popada i zagrzmi, to damy sobie z tym radę.
Z
Vettorim ponownie spotykam się miesiąc później na meczu w Weronie. Luca
rozgrzewa się po drugiej stronie siatki, sam, bez swojego wiernego druha.
Obserwuję go przez chwilę, zauważam, że co raz rozgląda się po trybunach. Nie
wiem, czy szuka Danicy, czy może kogoś zupełnie innego. Nie zwraca też uwagi na
żadnego ze swoich kolegów z drużyny, co pozwala mi wywnioskować, że Vetto jest
dziś we własnym świecie. Udowadnia to podczas pierwszego seta, gdzie szybko go
rozczytujemy, bo jego gra jest wyjątkowo zła. Piazza zdejmuje go po paru
akcjach, ale Vettori nie wygląda na przejętego, powiedziałbym, że chyba mu
wszystko jedno. Nasza dobra i stabilna gra pozwala nam wygrać mecz z Modeną w
trzech setach. Cieszy mnie to, bo z Modeną zawsze trudno się gra. Jakaś część
mnie podpowiada mi, że powinienem porozmawiać z Luką, ale nie zdążam tego
zrobić, bo na boisko zostają wpuszczeni kibice. Uśmiecham się do zdjęć i
podpisuję kartki, dopóki nie spoglądam na trybuny. Najpierw nie wierzę, wydaje
mi się, że mój mózg robi sobie ze mnie żart, ale to nie jest żart. Poruszony
niespodziewaną obecnością Danicy zostawiam bez słowa kibiców i biegnę do niej,
przecierając napływające do oczu łzy.
- O nie, tylko nie płacz, bo zaraz i ja się
popłaczę - śmieje się Danica, łapiąc mnie za dłonie. - Jezu, jak ja za tobą
tęskniłam.
- Ja za tobą też, stara – mocno zamykam ją w
ramionach. Przez chwilę wszystko ma swój stary porządek, zapominam o jej
problemach i o innych złych rzeczach w naszym życiu. - Jak ty się ładnie
uśmiechasz. I ile masz piegów! I włosy zapuściłaś, co nie? Boże, Danica, jesteś
taka ładna. W ogóle jak się czujesz? Gdzie masz rzeczy, kiedy przyleciałaś?
- W porządku, przyleciałam jak zwykle najpierw
z Belgradu do Rzymu, potem czekałam godzinę na lot do Werony. Walizkę
zostawiłam u ciebie w mieszkaniu.
- Luca wie, że tu jesteś?
- A myślisz, że dlaczego dziś grał jak grał?
Leć do szatni, poczekam na ciebie przy samochodzie. Jak go nie znajdę to
poczekam przed halą.
- Nie chcesz zobaczyć się z Luką?
- To nie jest dobry moment na poważne rozmowy.
Jeszcze nie jestem gotowa.
Kiwam głową ze zrozumieniem, całuję ją w
czoło i schodzę do szatni. Na całe szczęście udaje mi się nie natknąć na
Vettoriego, więc do mojego mieszkania dojeżdżamy w spokoju. Rozmawiamy o meczu,
o Kraljevie. Przez ten jeden wieczór nie chcę podejmować tematu jej zdrowia
psychicznego. W domu wspólnie przygotowujemy kolację, a Danica dużo opowiada o
Islandii, przy okazji pokazując mi wszystkie zdjęcia. Chcę wierzyć, że to nie
jest ta Danica sprzed wyjazdu. Widzę jej radość, gdy opowiada o przebytych
podróżach i o tym, że chce założyć bloga, na którym będzie pisać o swojej
depresji i przy okazji publikować zdjęcia. Cieszę się, że zaczyna znajdować na
siebie pomysł, a jeszcze bardziej cieszę się, kiedy pyta, czy może zostać u
mnie przez jakiś czas. Nasz wspólny czas przerywa dzwonek do drzwi. Otwieram i
od razu żałuję, że nie spojrzałem najpierw przez wizjer, bo gdybym to zrobił,
uniknąłbym spotkania z Vettorim.
- Chcę zobaczyć Danicę.
Spinam się, nie uważam tego za dobry pomysł,
ale z kuchni wychodzi Danica, która w przeciwieństwie do mnie jest nad wyraz
spokojna.
- Jak już przyszedł to chyba powinnam z nim
porozmawiać – dotyka mojego ramienia. – Dam sobie radę. W razie czego po prostu
przyjdziesz i go wyrzucisz.
Niechętnie zamykam się w swoim pokoju.
Chodzę nerwowo od ściany do ściany, nie słysząc zupełnie nic z ich rozmowy. Nie
mam pojęcia, co może powiedzieć mu Danica. Nie wydaje mi się, że będzie dla
niego miła czy delikatna, raczej będzie szorstka i zdystansowana. Kiedy słyszę
odgłos trzaskających drzwi, jestem niemal pewien, że się rozstali. Cicho
wychodzę z pokoju i pierwszy raz w życiu widzę Danicę z papierosem. Stoi na
balkonie, podchodzę do niej i sam sięgam po jedną fajkę.
- I co tam? – pytam, obawiając się apokalipsy,
która może w każdej chwili nadejść.
- Nic, oświadczył mi się.
- Żartujesz?
- Nie.
Jestem bardzo zaskoczony. Danica wciąż
wygląda na oazę spokoju, mocniej otula się swetrem i milczy.
- I co zrobiłaś?
- Nie zgodziłam się.
- Czyli rozstaliście się?
- Nie. Luca powiedział, że nie chce, żebyśmy
się rozstali i ja też tego nie chcę. Mimo wszystko tego nie chcę.
Danica nie dopala papierosa, gasi go o
barierkę balkonu.
- Wiesz, mówiłam ci kiedyś, że czekam na
moment, w którym on mi się oświadczy – Danica przeciera zmarznięte dłonie i
chowa je do tylnych kieszeni spodni. - Mówiłam, że on nigdy nie nadejdzie, bo
Luca tak naprawdę nie jest na tyle dojrzały, by to zrobić, bo nie chce takiego
zobowiązania, sam mi tak raz powiedział. I nagle on to robi. I to ja jestem
temu przeciwna. I czuję, że dobrze zrobiłam.
- Dlaczego?
- Bo wydaje mi się, że on to zrobił, bo tak
wypadało, a nie dlatego, że do tego dojrzał i chce ze mną założyć rodzinę. Spytałam
się go, dlaczego mi się oświadcza, skoro nigdy nie chciał tego zrobić.
Odpowiedział, że to z miłości, więc ja powtórzyłam jeszcze raz, na co on
spuścił głowę. W ogóle mnie nie przekonał. Powiedziałam mu, że może spróbować
być wciąż razem, bo cały czas coś do niego czuję, ale on musi nauczyć się
funkcjonować z tym, że jestem chora. Że czasem musi na mnie wrzasnąć i podnieść
mnie na nogi, kiedy ja nie mam siły tego zrobić. Że nie może wiecznie głaskać
mnie po głowie i na siłę pocieszać, a gdy naprawdę go potrzebuję, to znikać, bo
się boi. Ja mu nieraz próbowałam powiedzieć ‘hej, Luca, nie czuję się dobrze,
chyba coś jest nie tak i nie wiem, co mam robić’, ale on nigdy nie wiedział jak
powinien zareagować, co powinien powiedzieć. Bo się bał. Bo on sam się czuł
dobrze, a ja tylko chodziłam i płakałam, i wszystko rozpamiętywałam. Kocham go
i nie chcę, by moja depresja to zniszczyła. Ja już sobie życie poukładałam.
Wiem, nam czym powinnam się skupić, by czuć się lepiej i co mi w tym pomoże.
Mam całą listę spraw, które chcę i które powinnam zrobić. Teraz to jego kolej,
by sobie parę spraw poukładać.
- - - - -
2017 rok, a ja wciąż nie umiem pisać zakończeń. I wciąż jest chaotycznie.
dobrze, że Danica czuje się lepiej, ale ten związek to nie jest chyba najlepszy pomysł świata.
OdpowiedzUsuń